niedziela, 30 stycznia 2011

Chciec to za mało żeby móc

Mariusz Kapusta
Zastanawiasz się na ile możesz wierzyć ofertom szkoleń gwarantującym sukces oparty o nieustającą motywację lub pozytywne myślenie? Masz wątpliwości, ale nie wiesz z czego one wynikają? Przeczytaj, na co zwrócić uwagę w szkoleniach i tym co robisz, żeby móc osiągnąć to co chcesz.

Inspiracją do tego artykuły były moje ostatnie przemyślenia nt. ofert różnego rodzaju szkoleń, recenzji książek i artykułów, na które natknąłem się w sieci. Ostatnio bardzo mocno skanuję Internet w poszukiwaniu inspiracji, szukaniu okazji do współpracy i wynajdowaniu ciekawych miejsc, które w sensowny sposób nawiązują do tego czym się zajmuję. Co jakiś czas natrafiam na podejrzane według mnie artykuły, po których przeczytaniu coś mnie uwiera. Na przykład „wystarczy mieć cel w życiu, żeby od tej pory żyć szczęśliwie” albo „poznaj sekrety nieustającej motywacji” albo „naucz się jak osiągnąć niemożliwe”.


Być może trzeba zaliczyć mnie do sceptyków i osób, które nigdy nie osiągną pełni swoich możliwości, trudno na razie będę musiał to zaakceptować. Zajęło mi trochę czasu zrozumienie, dlaczego wszystkie te wnioski i teksty były dla mnie podejrzane, i właśnie moimi wnioskami chcę się dzisiaj podzielić.
Powołam się znowu na S.Coveya. Żeby osiągnąć prawdziwą efektywność w jakimś obszarze konieczne jest zaistnienie 3 elementów jednocześnie:
- musisz wiedzieć, co i dlaczego chcesz robić (wiedza),
- musisz posiadać umiejętności, żeby daną rzecz robić właściwie (umiejętności) i po trzecie
- musisz pragnąć to coś robić (motywacja).

Praktycznie wygląda to tak: jeżeli będziesz bardzo chciał to wygrasz w totka. Ilu z was w to wierzy? Wiele reklam treningów motywacji próbuje właśnie to wmówić: motywacja jest wszystkim, jeżeli odpowiednio się nakręcisz to osiągniesz wszystko. Po pierwsze nieustająca motywacja jest wg. mnie sprzeczna z naturą, nie znam nikogo, kto byłby nieustannie zmotywowany. Jeżeli ja dobrze sobie przypominam czas, gdy byłem maksymalnie zmotywowany to jest to czas napędzany maksymalnie adrenaliną lub bóg wie jeszcze jakim hormonem. Nie da się długo utrzymać takiego stanu, bo człowiek się wyczerpie. Jedyne na co bym się nastawiał idąc na takie szkolenie to nauczenie się technik przywoływania motywacji, w to jestem w stanie uwierzyć. Po drugie sama motywacja to za mało, jeżeli przyjąć model Covey’a za prawdziwy.

Co z tego, że chcę bardzo, żeby mój blog odwiedzało milion osób rocznie? Od samego chcenia nikt się tutaj nie pojawi. Załóżmy nawet, że wiem, dlaczego prowadzę ten blog. Bo chcę dzięki niemu rozwinąć się jako osoba a przy okazji zarobić na siebie robiąc to, co lubię. Jeżeli nie będę potrafił stworzyć dla odwiedzających wartości to mogę już przestać. Nieważne, czy to będzie umiejętność pisania, tworzenia modeli czy talent w pozyskaniu najlepszego contentu. Chęć to warunek konieczny, ale niewystarczający do osiągnięcia sukcesu.

Umiejętności też nie są wystarczające same w sobie. Osobiście potrafię lub potrafiłem robić wiele rzeczy, np. programować. Podobało mi się to i pisałem programy na swój użytek, lub w początkach mojej kariery w IT od czasu do czasu też stworzyłem coś do pracy. Ale w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu i nie widząc celu odpuściłem sobie tę ścieżkę. Od czasu do czasu ciągnie mnie w tym kierunku, ale tylko hobbistycznie. Wniosek: nawet jak jesteś w czymś dobry to też niekoniecznie musisz w tej dziedzinie odnieść sukces.
Patrząc poza mój przykład. Są miliony sportowców na świecie, którzy są dobrzy w tym co robią, a gwiazdami nigdy nie zostali.

Posiadanie celu też nie wystarczy. Wiem, że powinienem chodzić do pracy, bo to daje mi zarobić pieniądze i utrzymać się. Logiczne, przekonujące. Mogę nawet być dobrym w mojej pracy, ale bez pasji do tej pracy i wynikającej z tego motywacji nie osiągnę prawdziwego sukcesu. Chociaż akurat przy kombinacji wiedzy i umiejętności na wysokim poziomie i rozsądnym zmuszaniu się do czegoś wróżę dużo większe szanse powodzenia niż przy samej szczerej chęci.

Zadanie domowe: zastanów się, w których z rzeczy zajmujących się obecnie brakuje jednego z 3 elementów. To, którego z nich brakuje będzie wskazówką co z tym robić dalej.

Mariusz Kapusta

Ekspert Zarządzania Projektami, Autor, Coach

www.proaktywnie.pl www.leadership-center.pl

Cel.

Piotr Waydel
Wiele jest artykułów o motywacji, o działaniu, o kreatywności i samorozwoju. Ale cóż to wszystko jest warte, jeśli nie masz prawdziwego, wielkiego Celu. Co jest warta nawet fenomenalna zdolność do motywowania się, jeśli nie masz Celu? Co jest warte nawet nieprawdopodobnie czynne działanie, jeś...

Wiele jest artykułów o motywacji, o działaniu, o kreatywności i samorozwoju. Ale cóż to wszystko jest warte, jeśli nie masz prawdziwego, wielkiego Celu.

Co jest warta nawet fenomenalna zdolność do motywowania się, jeśli nie masz Celu?

Co jest warte nawet nieprawdopodobnie czynne działanie, jeśli brak Celu? Takie działanie rzuca tylko z kąta w kąt, stwarzając złudzenie, że robisz coś potrzebnego. Wcale nie posuwa Ciebie do przodu, bo gdzie ten przód?

Jeśli napotkasz na swojej drodze górę to pójdziesz w dolinę, nie wiedząc nawet, że za górą jest Twój Cel. Jeśli to wiesz, wtedy przeskoczysz górę, obejdziesz lub się podkopiesz. Ale to zrobisz.

Jeśli masz swój wielki Cel, to wszystkie bieżące malutkie cele, które są na tej drodze, osiągniesz z biegu.

Jeśli masz dokładnie zdefiniowany swój wielki i fascynujący Cel, to sprzyja Ci podświadomość i otoczenie. Zauważasz rzeczy, których wcześniej nie widziałeś, a okazje same pchają się do Ciebie. Patrzysz na wszystko z punktu widzenia Celu.

Ale ten Twój Cel musi być zgodny z Twoim najgłębszym przekonaniem i być Twoją największą pasją. Inaczej nie będziesz o nim śnił i nie będziesz aktywnie współpracował z nieświadomością. Musi być odległy, porywający, wielki i konkretny.

Jeśli już masz swój Cel, wówczas nie sprawi Tobie żadnego problemu stanąć przeciwko opinii środowiska i podjąć z pasją konkretne działania do niego prowadzące.

Nie możesz osiągnąć swojego Celu, nie znając Go. Żeby Go poznać musisz osoić i wyartykułować swoje marzenia, choćby najbardziej fantastyczne i zamienić je w Cel.

Cóż mogą dać trenerzy rozwoju osobistego, nauczyciele NLP i inni, jeśli nie mają swojego Celu, zgodnego z tym czego uczą i osiągnięć z nim związanych, a tylko przekazują wiedzę teoretyczną, nie służąc własnymi spektakularnymi przykładami?

Jeśli masz już Cel, to motywacja, chęć nauki, pragnienie rozwoju i cała reszta przyjdzie sama. Ale tylko wtedy, jeśli jest to Twój prawdziwy Cel.

Tego właśnie życzę TOBIE z całego serca.

Piotr Waydel

Chcesz odnieść sukces? Co jest twoim największym marzeniem?

Mateusz Kaliszewski
Marzysz o pięknym domu ze szczęśliwą rodziną, czy może o dobrze prosperującym biznesie dostarczającym mnóstwo satysfakcji z wykonywanej pracy. Wiedz, że tego da się dokonać. I co może cię zdziwi, nie trzeba mieć bogatych rodziców, znajomości czy szczęścia. To tylko...

...wymówki, aby nie ruszać się sprzed telewizora lub komputera grając w idiotyczne gry lub interesując się tym gdzie doda ma kolczyk ;P

Jedyne czego trzeba to trochę motywacji i chęć zmiany swojego życia. Więc wstań z fotela i zacznij się realizować. Zrób coś ze swoim życiem. Najgorsze jest to, że od dziecka jesteśmy programowani przez rodziców. Cały czas nam powtarzają: "bądź grzeczny/a, ucz się pilnie, zdobywaj dobre oceny, potem idź na studia i znajdź dobrze płatną pracę". Nie wiedzą jednego. Tego, że to nie zawsze jest recepta na satysfakcjonujące i pełne radości życie. Rób to w czym się w pełni realizujesz.

Ile się słyszy, że ktoś strajkuje, że mało płacą, że ceny rosną, że nikt nie ma czasu na nic, tylko praca i praca. Jeśli twoja praca sprawia ci przyjemność i twoje zarobki cię satysfakcjonują, to się cieszę i pewnie większość Ci teraz zazdrości. Właśnie większość zazdrości innym tego że mają duży dom, zyskowny biznes i jeżdżą na wakacje do egzotycznych krajów. Mam nadzieję że trochę cię uświadomiłem i wiesz o co mi chodzi.

Więc przestań narzekać na ceny, na brak czasu i przestań się usprawiedliwiać. To Ty jesteś odpowiedzialny/a za to kim jesteś, gdzie jesteś, co masz i jak się teraz czujesz. Nikt po za Tobą nie decyduje o twoim życiu. Może się ze mną nie zgodzisz, ale tak na prawdę to Ty do tej pory zgadzałeś/aś się na wszystko co ktoś ci dawał i jakie warunki stawiał. Zacznij pracować na swoje konto, a nie na swojego szefa. Przychodząc z pracy lub szkoły i siadając przed telewizorem, by oglądać innych narzekających w wiadomościach nic nie zmienisz. Nie ma żadnych wymówek (cały czas się powtarzam, ale to ważne).

Czy wiesz może kim jest Thomas Edison, czy bliżsi naszym czasom Michael Jordan i polski szczypiornista Karol Bielecki? Łączy ich jedno, osiągnęli sukces mimo wszystko, mimo tego, że ktoś ich dołował, jak nie nauczyciele i trenerzy to nawet życie. Ale oni potrafili się temu przeciwstawić, byli silniejsi od samych siebie, od swojego strachu . Thomasowi Edisonowi nauczyciel powiedział, że jest za głupi żeby cokolwiek w życiu osiągnąć. Dzisiaj wszyscy nie wyobrażamy sobie życia bez żarówek, a wartość jego przedsiębiorstwa mierzymy w miliardach dolarów. Michael jordan został wyrzucony ze szkolnej drużyny koszykówki, po czym zamknął się w swoim pokoju i płakał. Dziś mówi, że właśnie dzięki tamtemu zdarzeniu odniósł sukces i mogliśmy podziwiać jego piękne wsady. Ostatni przykład Karola Bieleckiego najdobitniej przekonuje nas, że wielka motywacja i pragnienie mogą wygrać nawet z cielesną ułomnością. Niedawno świat sportowy obiegła straszna wiadomość. W jednym z meczów Karol stracił oko. Przeszedł kilka operacji, ale to co się stało po wybudzeniu ze snu zdumiało chyba wszystkich. Karol powiedział, że to tylko oko i musi nauczyć się żyć inaczej. Nikt nie przypuszczał, że wróci do sportu. A jednak. W ostatnim meczu rzucił pierwszą bramkę i został królem strzelców w derbowym spotkaniu niemieckiej bundesligi.

Te trzy przykłady są najlepszymi obrazami tego, że jeśli czegoś pragniemy to zawsze to dostaniemy, ale musi to być poparte działaniem. Może coś Ci nie wyjść, możesz ponieść porażkę ale najbardziej liczy się twoja odpowiedź na te przeciwności losu. Chcąc odnieść sukces musisz mieć motywację lwicy która nie upolowała nic od kilku dni i ona sama i jej lwiątka przymierają głodem. Ona nie ma wyboru albo antylopa albo śmierć. Tak samo jest u nas w życiu albo próbujemy po raz kolejny i kolejny aż nam się uda albo niestety...

Przez kilka lat grałem w piłkę nożna w klubie na pozycji bramkarza i wiem bardzo dobrze jak to jest przegrać. Najdziwniejsze jest to, że po porażce zawsze miałem większą motywację. Mogłem się usprawiedliwiać, że nie miałem szans, że to wina obrońców itp. ale to ja jestem bramkarzem i ja bronię bramki. Dzięki temu nauczyłem się odpowiedzialności za siebie i za to co robię. I teraz mogę ci powiedzieć z całym przekonaniem: Nie obawiaj się porażki. Ona tylko pokazuje co jeszcze musisz poprawić, daję większą motywację i sprawia że zwycięstwo po niej smakuje jeszcze lepiej. Jeśli upadłeś i wszyscy spisali cię już na straty, pokaż jak bardzo się mylą, pokaż im i sobie że masz jaja, że wiesz czego chcesz i nic i nikt cię nie powstrzyma żeby to mieć.

Jeśli chcesz zrobić w życiu coś wielkiego, ale jak dotąd nie uczyniłeś/aś nic w tym kierunku, bo albo ci się nie udawało albo miałeś/aś za mało odwagi, by nawet o tym pomarzyć to wiedz że musisz przemienić się w żołnierza z ta różnicą, że twoim karabinem jest twój umysł. Zacznij o to walczyć jak na wojnie. Musisz. Nie masz wyboru.

Wyrwij się z tego minimalizmu społecznego, miej gdzieś rosnące ceny i ciągłe narzekania. Sukces przychodzi do tych którzy tego pragną, lecz musi być prawdziwa żądza. Zasiej w swojej głowie ziarenko sukcesu i sumiennie podlewaj je pozytywnymi myślami, pasją i inspiracją. Zobaczysz jakie życie jest fascynujące.

Jesteś jedyny/a i niepowtarzalny/a, zasługujesz na wszystko co najlepsze na tym świecie. Więc od teraz (nie od jutra);P zacznij myśleć w kategoriach zwycięstwa, sukcesu i spełnionych marzeń. Codziennie przed snem wyobrażaj sobie to co chcesz osiągnąć. Przynosi to wielkie efekty, sam/a się przekonaj.

Zacznij czytać książki ludzi, którzy doszli tam gdzie ty chciałbyś/chciałabyś dojść. Rusz w nieznane! Na koniec pamiętaj, że tu i teraz jest najlepszy czas żeby zacząć działać. Przegranymi są tylko ci, którzy nigdy nie spróbowali zawalczyć o swoje marzenia. Powodzenia!


Mateusz Kaliszewski - zainwestujwsiebie.blogspot.com

Newsletter SUKCESU- zapisz się już teraz! W prezencie 4 wspaniałe e-booki!

Zacznij inwestować w SIEBIE! - najlepsze e-booki

Pozdrawiam

Mateusz Kaliszewski

zainwestujwsiebie.blogspot.com

środa, 26 stycznia 2011

Odkładanie wszystkiego na później

nickita
Skąd się bierze chęć odkładania wszystkiego na później? Często się zastanawiałem jak wyglądałoby dziś moje życie, gdybym zawsze od razu robił to, co sobie zaplanowałem. Co mógłbym osiągnąć, gdybym nie zwlekał z wszystkim na ostatnią chwilę?

Odkąd pamiętam, zawsze miałem brzydki nawyk odkładania wszystkiego na później. W szkole prace domowe odrabiałem dosłownie w ostatniej chwili, często dopiero na przerwie przed lekcją. Do matury zacząłem się uczyć jakieś 2 tygodnie przed. Jakoś się udało, choć ledwo, ledwo. Do egzaminów na studia podszedłem podobnie. I oblałem. W rezultacie poszedłem na inny kierunek, który mówiąc szczerze nie do końca mnie interesował. Obiecałem sobie, że po roku spróbuję jeszcze raz i zmienię kierunek, ale... nawet nie zacząłem się uczyć i odpuściłem to sobie całkiem.

Oczywiście obok takich dużych i ważnych przedsięwzięć odpuszczałem (odkładałem na "wieczne nigdy") także masę spraw całkiem drobnych. Obiecywałem sobie, że już niedługo to wszystko uporządkuję, wezmę się naprawdę do pracy i szybko nadrobię wszystkie zaległości, ale zawsze jakoś tak się składało, że nigdy nie był na to właściwy moment.

Rano było zbyt wcześnie i byłem niewyspany, w dzień zbyt wiele rzeczy mnie rozpraszało, pod wieczór byłem już zwyczajnie zmęczony. I tak na okrągło. Wciąż nic nie robiłem. A życie przeciekało mi przez palce. Nie realizowałem swoich marzeń, planów, nie miałem większego wpływu na własne życie. Chciałem tak wiele osiągnąć, a tymczasem codziennie największym moim dokonaniem było tak naprawdę wstanie z łóżka przed południem. A i to nie zawsze się udawało. Zacząłem się zastanawiać:

Dlaczego odkładanie na później jest takie łatwe?

Teraz, gdy udało mi się nadgonić wszystkie zaległości i przezwyciężyć paskudny nawyk odkładania wszystkiego na później wiem, że odwlekałem zazwyczaj z bardzo prostego powodu. To co miałem do zrobienia wydawało się trudne, wymagało dużo czasu i wysiłku. A ja myślałem tak:

- Co się stanie jeśli zrobię to jutro?


- Nikt mnie przecież nie zastrzeli


- To tylko jeden dzień.

Na pewno jutro będę miał więcej sił. Wczoraj późno poszedłem spać, jestem dziś w nie najlepszej formie. Nie ma sensu się męczyć, w takim stanie nie jestem przecież efektywny. Lepiej odpocznę, naładuję akumulatory, dzięki temu jutro będę miał sporo energii i wszystko pójdzie mi łatwiej.


Tylko, że...


Jutro to dzień, który nigdy nie nadchodzi


Zdałem sobie sprawę, że przeceniam swoje możliwości. To co dziś wydaje się nie do zrobienia, wcale nie będzie łatwiejsze w przyszłości. Ani jutro, ani za tydzień ani za rok. Będzie tak samo trudne, jak jest dzisiaj. Więc odkładanie tego niczego nie zmieni, jeśli już to na gorsze. Co więc robić?

Jest tylko jedna rada...

Podziel swoje zadania na konkretne akcje do wykonania


Jak zjeść wielkiego słonia? Po kawałeczku! Oto cały sekret - zamiast zadręczać się jak wiele masz do zrobienia podziel swoje zadania na takie małe i drobne czynności, które z którymi spokojnie uwiniesz się w kilkanaście minut. I realizuj je po kolei, jedno po drugim, krok po kroku, aż zrobisz wszystko. Z każdym zrealizowanym punktem zobaczysz, że każdy kolejny wydaje się prostszy i łatwiejszy. Z czasem takie "odhaczanie" pozycji na Twoim listach akcji wejdzie Ci w nawyk i sam nawet nie zauważysz, gdy szybko nadrobisz wszystkie zaległości. Najważniejsze to dobrze zacząć.

Autor współtworzy serwis ziotemysli.pl poświęcony produktywności i walce z odkładaniem na później.

Nastawienie zmienia wszystko

Joanna Krystyna Wasilewska
Nastawienie zmienia wszystko. To od niego zależy Twój stan zdrowia i jak szybko do niego powracasz, a także jakość Twoich kontaktów z innymi i całe Twoje życie.

Wiele się ostatnio wydarzyło w moim życiu i chętnie Ci o tym opowiem.

W listopadzie i na początku grudnia spędziłam wiele czasu albo jeżdżąc z synem do szpitala albo sama w nim przebywając.

Mój starszy syn, Moroni, miał nieciekawie wyglądające znamię pod włosami i dostaliśmy skierowanie od dermatologa na usunięcie go w szpitalu przez chirurga onkologa.

W pierwszej chwili przejęłam się tym nie na żarty, tym bardziej, że moja ciocia ma czerniaka. Jednak wsparcie rodziny i przyjaciół i moje pozytywne nastawienie dały taki rezultat, że nie tylko spotkaliśmy się z niezwykłą życzliwością lekarzy i pielęgniarek, ale cała sprawa zakończyła się po naszej myśli, bez żadnych komplikacji i problemów na przyszłość.

Lekarz powiedział, że miałam wyczucie i w najlepszym momencie odbył się zabieg, ponieważ znamię było na skraju pomiędzy bezpiecznym, a niebezpiecznym. Ślad po cięciu jest ledwie widoczny teraz.

Co do mnie to od 10 już lat miałam pewne niezałatwione, zaległe sprawy zdrowotne, które niestety wiązały się z przeprowadzeniem operacji. Bałam się jej wcześniej i dlatego nic nie robiłam, ale postanowiłam zrobić wreszcie porządek we wszystkich sferach swojego życia, w tej też.

Mówiłam sobie wcześnie, że na wszystko muszę długo czekać, że nic nie przychodzi mi łatwo. Kodowałam się tak całymi latami. Tym razem jednak postanowiłam któryś już raz użyć na swoją korzyść prawa przyciągania.

Jeżeli nie wiesz, co to jest prawo przyciągania, to tak pokrótce, moimi słowami, mówi ono, że przyciągamy w swoim życiu to, na czym się skupiamy. Jeżeli myślisz, że jesteś szczęściarzem to faktycznie szczęście Cię nie opuszcza. Jeżeli myślisz na odwrót, to ciągle Ci się nie wiedzie, a im więcej o tym myślisz i mówisz, tym bardziej ten stan pogłębiasz i tak się nakręcasz bez końca.

Tym razem postanowiłam, że na operację nie będę długo czekać, że wszystko odbędzie się sprawnie, a ja bardzo szybko dojdę do siebie po operacji. Wyobrażałam sobie siebie już po operacji, zadowoloną z jej rezultatów. I faktycznie w 3, 5 miesiąca dostałam skierowanie do szpitala, przeprowadziłam stosowne badania, w najbardziej pasującym mi czasie odbyłam operację i już wróciłam do zdrowia.

I powiem Ci wszędzie po drodze korzystałam z publicznej opieki zdrowotnej, a byłam traktowana "po królewsku". W szpitalu nawet powiedziałam, że czuję się, jak w hotelu. Na dzień przed operacją, śpiewałam biorąc prysznic, czym zaskoczyłam inne pacjentki. Lekarz wyjaśnił mi, że, mogę osiągnąć pożądany efekt przy znacznie mniej skomplikowanej operacji, niż myślałam na początku.

Miałam znieczulenie zewnątrzoponowe i początek oraz koniec operacji doskonale pamiętam. Pamiętam lekarzy i rozmowy z nimi, jak wyglądała sala, a nawet, o której operacja się zaczęła i skończyła. Weszłam na salę operacyjną świadoma i taka też z niej wyjechałam. Na sali pooperacyjnej podnosiłam głowę i szybko chciałam czuć się normalnie.

Kiedy byłam już na sali z innymi pacjentkami zamiast skupiać się na tym, że nie czuję się w pełni sił czy kondycji, rozmawiałam z innymi pacjentkami i pomagałam im, odwiedzałam poznane osoby, witałam nowe pacjentki i żegnałam te wychodzące. Czułam się potrzebna i z każdą chwilą było mi lepiej.

Leki przeciwbólowe przyjmowałam przez jakieś dwa dni po operacji i po powrocie do domu wzięłam tylko 2 tabletki.

Choć miałam zapisaną dietę lekkostrawną na miesiąc to już po 2 tygodniach po operacji mogłam jeść smażone, surowe i fasolę, a wczoraj nawet wypiłam szklankę Fanty i nic.

Nic mnie nie boli. Co rano chodzę do sklepu po zakupy i robię zakupy wózkiem (nie mogę nosić powyżej 2 kg). Czasami jest ich nawet 10 kg. Potem wózek wciągam na 3 piętro po schodach, jeżeli uda mi się zanim mama wyskoczy z mieszkania i go przejmie ode mnie.

Mogę podbiec, tańczyć. Czuję się świetnie. I wiem, że tak jest, bo tego chciałam, na tym się skupiłam, tego oczekiwałam i to widziałam jeszcze przed operacją.

W szpitalu poznałam wiele wspaniałych osób. Wiadomo, że każdy z nas jest inny. W szpitalu na operację przyjeżdżają też ludzie w różnym stanie i z różnymi diagnozami, ale Ci, którzy są pozytywnie nastawieni dużo szybciej dochodzą do zdrowia niż Ci pozostali.

Jedna z pacjentek, nakręcając się, jęcząc i cały czas skupiając się na bólu, co chwila potrzebowała interwencji personelu szpitala - to kolki, zastrzyki przeciwbólowe w krótkich odstępach czasu, to znowu był krzywo wbity wenflon i opuchła jej ręka, bo kroplówka spływała nie do żyły tylko poza nią. Jest to wspaniała, dobra osoba, ale sama sobie przyczynia cierpienia przez swoje nastawienie.

Jak ze wszystkich doświadczeń, tak i z tego, wyniosłam naukę i wiem, że nastawienie zmienia wszystko.

Dzięki niemu, a właściwie dzięki zmianie z negatywnego na pozytywne pozbyłam się tematu przemocy w moim życiu, który panował w nim przez 10 lat.

Dzięki niemu poszłam w tamtym roku w styczniu na kurs tańca i poznałam tam wspaniałego człowieka, mojego przyjaciela, który wniósł tak wiele do mojego życia i wiele mnie nauczył.

Powiem krótko. Zaplanuj, co chcesz mieć w swoim życiu, kim chcesz być, zobacz to i żyj tak, jakby to była prawda, a tak się stanie. Tylko pamiętaj, uważaj na to, czego sobie życzysz, bo dokładnie to dostaniesz. Takie jest prawo i czy w to wierzysz czy nie, ono działa. Bądź sprytny, użyj go dla swojego dobra.

Życzę Ci zdrowia i realizacji Twoich planów.



Joanna Wasilewska

www.joannawasilewska.com.pl

Filozofia sukcesu w czterech prostych krokach

Łukasz Paluch
Każdy z nas ma własne cele i marzenia, do realizacji których codziennie zmierza. Często bywa tak, że droga do ich realizacji jest długa i kręta, przez co nie wszystkim udaje się wytrwać do końca.

Niestety wielu ludzi pod wpływem różnych okoliczności poddaje się na obranej przez siebie drodze i pozwala na to, aby po marzeniach pozostały tylko wspomnienia.

Co decyduje o tym, że niektórzy z nas pozostają na drodze do realizacji tego, co zamierzyli albo o czym marzą, dopóki tego nie osiągną natomiast inni pozwalają, aby przeciwności losu hamowały, lub powstrzymywały ich na tyle skutecznie, że nie mają odwagi nawet zacząć?

Chciałbym dziś podzielić się lekcją, jakiej nauczyłem się od ś.p. Jima Rohna na temat jednej z filozofii sukcesu. Uważam, że jest ona na tyle prosta, że każdy z nas może z powodzeniem stosować ją w codziennym życiu. Oto ta lekcja...

"Uważam, że każdy powinien obserwować mrówki. Posiadają one niesamowitą cztero-częściową filozofię. Oto jej pierwsza część:

Mrówki nigdy się nie poddają. Jest to dobra filozofia. Gdy zmierzają w jakimś kierunku i spróbujesz je zatrzymać, poszukają innej drogi. Będą szły ponad, będą szły pod, będą szły na około. Ciągle będą wypatrywać innej drogi. Cóż za świetna filozofia, by nigdy się nie poddawać poszukując drogi, by dostać się tam, gdzie zamierzasz dotrzeć.

Po drugie, mrówki myślą o zimie przez całe lato. To bardzo ważny punt widzenia. Nie możesz być aż tak naiwny, aby myśleć, że lato będzie trwać wiecznie. Zatem mrówki gromadzą zimowe zapasy w środku lata.

Trzecia część filozofii mrówek jest taka, że mrówki myślą o lecie całą zimę. To bardzo ważne. Podczas zimy mrówki przypominają sobie, "To nie potrwa długo – wkrótce stąd wyjdziemy." I pierwszego, ciepłego dnia mrówki wychodzą. Jeżeli znowu zrobi się zimno, zanurkują z powrotem do swojej kryjówki, lecz potem ponownie wyjdą na powierzchnię w pierwszy, ciepły dzień. Nie mogą się doczekać, aby wyjść.

Oto ostatnia część filozofii mrówek. Jak dużo zapasów zgromadzi mrówka w ciągu lata? Wszystko, co tylko może. Cóż za niesamowita filozofia – "wszystko, co tylko możesz."

WOW, cóż za wspaniała filozofia, by ją praktykować – filozofia mrówek.

Nigdy się nie poddawaj, patrz przed siebie, bądź pozytywnie usposobiony i rób wszystko, co tylko możesz."

Łukasz Paluch

http://lukaszpaluch.pl

Pamiętaj – to Twoje życie – żyj odważnie!

piątek, 21 stycznia 2011

Jak szybciej osiągać cele?

Tomasz Zienkiewicz
Wyznaczanie i osiąganie celów – w ten sposób idziesz do przodu. Idziesz… albo jak wolisz: wleczesz się, zawracasz, porzucasz, potykasz bądź biegniesz, lecisz czy wręcz przeskakujesz – wszystko zależy od Ciebie. To Ty definiujesz jak będzie wyglądała Twoja droga z punktu A do B. Czy można szybciej?

Wyznaczanie i osiąganie celów – w ten sposób idziesz do przodu. Idziesz… albo jak wolisz: wleczesz się, zawracasz, porzucasz, potykasz bądź biegniesz, lecisz czy wręcz przeskakujesz – wszystko zależy od Ciebie. To Ty definiujesz jak będzie wyglądała Twoja droga z punktu A do B.

By zmienić swój stan obecny (to wspomniane już A czyli np. to ile zarabiasz) na docelowy B (czyli np. ile chcesz zarabiać za X miesięcy)– musisz wykonać parę kroków.

Czy można szybciej?


Pomysł na ten artykuł zaczerpnąłem po przesłuchaniu podcastu Steve Pavliny (stevepavlina.com) pod tytułem Faster Goal Achievement. I jemu należą się oklaski jakby co.


Najpierw przykład

Dla ułatwienia coś mierzalnego: niech będzie to cel ‘schudnąć o X kg do urlopu’. Po prostu kasę i wagę łatwo się mierzy.

No i teraz wyobraźmy sobie jakiegoś delikwenta po długotrwałym zażywaniu hamburgero-fastfoodowych przysmaków, braku ruchu itd. (jeśli ktoś oglądał Supersize Me to może sobie łatwo wyobrazić taki przykład).

No dobrze mamy takiego delikwenta z nadwagą. Chciałby schudnąć do urlopu. Dla ułatwienia nazwijmy go Ździsiek.


Determinacja i motywacja

No i czego temu człekowi brakuje by osiągnąć swój cel?

- Wie czemu chce cel osiągnąć – bo ma zamiar np. imponować niewiastom na plaży podczas urlopu

- Wie co ma zrobić – przejść na dietę, zacząć się systematycznie ruszać, może jakieś witaminki itd.



Aby osiągnąć cel musi po prostu zacząć działać. A do tego potrzebuje MOTYWACJI.

Proste? No niekoniecznie. Spróbujcie wstać godzinę wcześnie by pobiegać, albo gdy zespół w pracy wychodzi na lunch do pizzerii powiedzieć – ‘a ja poproszę sałatkę’. Cholernie trudne.



A teraz znowu Whirlpool: wyobraź sobie… jakiegoś sportowca, który utrzymuje swoje ciało w ryzach: codzienny trening, dieta, zdrowe odżywianie.

I teraz fiku miku prast: robimy zamianę duszyczek: dusza/umysł sportowca ląduje w ciele obhamburgeryzowanego domatora – czyli naszego Ździśka.

Budzi się taki sportowiec – podchodzi do lustra i … O ŻESZ TY!!! Co widzi? Ciało, jakiego nie chce mieć, wręcz nie akceptuje. On wie, jakie ciało naprawdę ma – wysportowane i bez oponki!



Sportowiec od razu zaczyna coś z tym robić – tu już nie ma odkładania, wyszukiwania wymówek i szukania utrudnień. Po prostu MUSI dojść do normalnego dla niego ciała – czyli lżejszego o X kilogramów. Ma determinację i od razu wprowadza zmiany wszędzie tam gdzie to konieczne – bo mu cholernie zależy.

Kiedy ludzie coś zmieniają w swoim życiu? Bardzo często wtedy gdy ich coś mocno ukłuje. I to niekoniecznie zawał serca czy mega frustracja w pracy.

Wtedy rodzi się determinacja do tego by coś zmienić, że ‘już dłużej tak być nie może!’.



Szybsze osiąganie celów

Pomysł jest więc prosty.

1. Pomyśl jak chcesz by było po osiągnięciu celu – czyli jak ma wyglądać stan docelowy. Oczywiście najlepiej by było, żeby to była wizja z prawdziwego zdarzenia – z ‘poczuciem’ tego wszystkiego. Czyli – ‘stań się sportowcem’. Cała esencja tego pomysłu polega na wykonaniu tego ‘przesunięcia osobowości’ – czy też inaczej mówiąc duszyczki/umysłu. Musisz poczuć się tą docelową osobą. Wtedy znajdziesz wszystko to co Ci tak cholernie przeszkadza obecnie

2. Znajdź jakie są różnice w tym co jest a tym co powinno być. W Twoich działaniach, ale również i postawie czy zachowaniu. chodzi również o te najdrobniejsze rzeczy. Steve listuje jako przykład coś takiego: gdy postawił sobie za cel zostać milionerem to doszedł do wniosku, że jako bogata osoba nosiłby więcej pieniędzy w portfelu. I stopniowo dokładał sobie kasy. To mu pozwoliło zaakceptować to że dysponuje większymi kwotami.

3. No i teraz to już z górki: działaj, zmieniaj. Zasypuj tą lukę pomiędzy tym kim się czujesz (stan docelowy) a tym co jest obecnie.



To podejście ‘zamiany osobowości’ jest według mnie doskonałe by zbudować w sobie odpowiednią motywację do zmian i do pokonywania drogi od A do B.



Jest jeszcze jedno: starochińskie (albo staroalbańskie, staropolskie – w każdym razie stare) przysłowie mówi że ‘kto zaczął ten połowy dokonał’. I to też prawda. Rusz się już teraz – nie odkładaj tylko do dzieła :)


W punkcie B będzie Ci znaaaacznie przyjemniej :-)
Autorem tekstu jest Tomasz Zienkiewicz. Zapraszam na www.dlasiebie.pl :: rozwój osobisty, kariera, finanse oraz na mój blog www.zieniu.pl

Człowiek sukcesu

jaras jarty
Każdy z nas ma inny charakter, temperament, inteligencje, również wygląd i to, co odziedziczyliśmy w genach, jesteśmy niepowtarzalni, decyduje to o tym, jak zachowamy się w konkretnej sytuacji

Właśnie teraz możesz stanąć twarzą w twarz z jedna z najważniejszych decyzji swojego życia: czy jesteś człowiekiem sukcesu? czy potrafisz z tego skorzystać?

Masz szansę poznać to, co jest potrzebne do odniesienia sukcesu, przemyśleć, na ile to do Ciebie pasuje. Możesz poznać sekrety powodzenia, finansowania swoich nowych przedsięwzięć. Wszystko możesz.

Jeśli nie interesuje Cię dobrobyt i swoboda finansowa, możesz nie czytać.

Pamiętaj, że będziesz musiał się dostosowywać, zmieniać i wciąż nabywać nowe umiejętności. Będziesz potrzebował wciąż nowych pomysłów, wciąż nowych motywacji i wciąż nowych zasobów. W biznesie nie ma stałych sytuacji. Zmieniają się wymagania klientów, pojawiają się produkty lepsze pod względem technicznym, konkurencja rośnie i maleje. To będzie kreować rozwój twojego przedsięwzięcia i twój własny.

Czy chcesz wyruszyć w nieznane i znaleźć własną drogę?

Oceniając swoje mocne strony pamiętaj, że kreatywność nie jest domeną tylko geniuszy, którzy potrafią malować, pisać czy rzeźbić. Kreatywność (twórczość) często kryje się w latach praktyki. Potrzebne ci jest kilka elementów twórczego myślenia. Zdolność przeistaczania jednego pomysłu w drugi za pomocą myśli. Obserwacja tego, co się dzieje w twoim bezpośrednim otoczeniu oraz kreowanie szerszych wizji. Tworzenie całkowicie osobistych poglądów i ocen sytuacji oraz pomysłów, a także umiejętność przystosowania się do zmieniających się warunków. Potrzebował będziesz własnej energii, czasem pozostanie ci tylko ona. Musisz być entuzjastą i zwolennikiem osiągania celów.

Entuzjazm to cecha, która kieruje myśli ludzi sukcesu na osiąganie celów, chroni przed negatywnym myśleniem, ospałością i utratą koncentracji, nawet gdy wszystkie siły wydają się popychać w innym kierunku, pozwala to na utrzymanie pewności siebie, wzmożonej twórczości i zwiększa zdolność do elastycznej i ciężkiej pracy.

Czy nadal pragniesz wyruszyć w nieznane i znaleźć własną drogę?
jeszcze jedno biznes forum, na którym możesz za darmo reklamować swoją działalność

Zdecyduj się rozwijać swoją świadomość

Teresa Nowicka
Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem. C.G. Jung. Aby w ogóle myśleć o rzuceniu palenia w sposób pozytywny a nie negatywny musisz rozwinąć swoją świadomość w tym kierunku.

Zauważ, że zanim podejmiesz jakąkolwiek akcję w świecie rzeczywistym, musisz mieć najpierw wyobrażenie tej czynności oraz sposobu jej wykonania / wdrożenia w postaci myśli. Można zatem powiedzieć, że to twoje myśli tworzą twoją rzeczywistość.

Większość ludzi świadomość rzeczy i zjawisk nabywa z czasem. Rzadko kiedy jest to kwestia nagłego olśnienia. Można jednak ten proces przyspieszyć jeśli zdecydujesz się poświęcić swój czas na na naukę, zdobywanie wiedzy i przyswajanie umiejętności.

A że nic nie dzieje się samo, musisz zdecydować, czy rzeczywiście chcesz podążać w kierunku sukcesu.

Niejednokrotnie jest tak, że chcemy coś mieć, coś osiągnąć, do czegoś dojść, ale nie dajemy sobie czasu na to, by to poznać, zrozumieć i wprowadzić w życie.

Niestety w świecie rzeczywistym czarodziejskie wróżki nie funkcjonują i to ty sam musisz się wysilić, żeby twoje życzenia się spełniły.

Ze świadomością jest tak jak z puzzlami. Możesz mieć wszystkie elementy układanki, ale dopóki nie wiesz jak je ułożyć, dopóty nie otrzymasz oczekiwanego rezultatu - spójnego obrazu.

Podobnie jeśli twoja wiedza jest rozproszona, urywkowa, niepełna to i twoje działania będą niespójne, przypadkowe i mało efektywne. Dopóki nie zdecydujesz, że chcesz ją nabyć, uporządkować i konsekwentnie wdrażać na każdym etapie budowania swojego biznesu, dopóty nic z tego nie wyjdzie.

Co możesz zrobić już dziś, żeby zacząć pracować nad poszerzeniem swojej świadomości?

Po pierwsze, zastanów się nad swoim podejściem i zadaj sobie pytanie: Czy jestem zdecydowany zrobić wszystko, by budować dla siebie lepszą przyszłość?

Następnie znajdź coś od czego mógłbyś zacząć. Np. zdecyduj, że chcesz przeczytać książkę na temat rozwoju osobistego lub motywacji albo zdecyduj się porozmawiać z osobą, która rzuciła palenie i zapytaj o cel, który leżał poza rzuceniem palenia. Zapytaj siebie, co sprawiłoby ci dziś największą frajdę i zdecyduj się to zrobić.

To, co robisz ma znaczenie, podobnie jak to czego nie robisz. Nie jest ważne jak w tej chwili małe i nieistotne wydaje ci się twoje działanie. Każdy krok, nawet najmniejszy wiedzie cię bliżej w kierunku sukcesu.

http://rzucpalenienadobre.pl

niedziela, 16 stycznia 2011

The Secret, czyli Prawo Przyciągania

Tomasz Zienkiewicz
Jaki wielki Sekret kryje film i książka 'The Secret'? Czy to jakaś prawdziwa tajemnica, czy zwykły marketingowy wyczyn? Pytanie bardziej praktyczne: czym jest The Secret? Czy i jak możesz go wykorzystać by sobie polepszyć życie?
Od jakiegoś czasu sporo hałasu w mediach robi film „The Secret". DVD i książki związane z ‘The Secret' są na liście bestsellerów amazon.com. W naszym rodzimym Empiku książka „Sekret", która jest dokładnym tłumaczeniem oryginału jest obecnie na TOP10.

Jaki wielki Sekret kryje ta lektura? Czy to jakaś prawdziwa tajemnica, czy zwykły marketingowy wyczyn? Pytanie bardziej praktyczne: czym jest The Secret? Czy i jak możesz go wykorzystać by sobie polepszyć życie?

Przy okazji: jeśli jeszcze nie oglądałeś filmu, to znajdziesz go choćby i tutaj.

Może jeszcze słówko wstępu zanim przedstawię praktyczne spojrzenie na Sekret i jego wykorzystanie: jestem zwolennikiem zdroworozsądkowego podejścia do życia. Wierzę, że można osiągnąć to, co się pragnie - wystarczy mocno tego chcieć i podejmować działania, które prowadzą w stronę realizacji tych pragnień.

Wierzę, że każdy jest kowalem własnego losu, czy też jak wolisz, że każdy jest dla sam sobie żaglem, sterem i okrętem - te myśli sprzyjają aktywnemu działaniu, podejmowaniu prób by zmienić swoje życie na lepsze. Zadbać o siebie, bliskich, swoje dzieci i przyszłość. Zmusza też do szukania odpowiedzialności za swoje życie w sobie i swoich działaniach a nie na rozkładaniu rąk i narzekaniu na los i innych.



To, o czym mówi The Secret możesz, i powinieneś wykorzystywać w swoim życiu. Jedyne, czego nie lubię, to ubierać tą filozofię w jakąś magiczną pseudofizykę inteligentnego uniwersum oraz tajemnicy przekazywanej gdzieś tam cichaczem z pokolenia na pokolenie. Jeśli jesteś podobnie sceptycznie nastawiony do magii wszelakiej, natomiast interesuje Cię rozwój osobisty i polepszanie życia - przeczytaj ten artykuł i koniecznie obejrzyj/przeczytaj „The Secret".

A teraz, gdy już znasz moje nastawienie - zapraszam do praktycznego spojrzenia na filozofię Sekretu.


Czym jest Sekret?

Na początek zapraszam Cię do przeczytania opisu z okładki książki. Jest bardzo dobrym ekstraktem tego, co znajdziesz w książce.



„Fragmenty Wielkiego Sekretu odnajdywano na przestrzeni dziejów w przekazach ustnych, w literaturze, w religiach i systemach filozoficznych. Po raz pierwszy wszystkie jego elementy zostały zebrane w tej niewiarygodnej książce, której lektura może mieć fundamentalne znacznie dla wszystkich jej czytelników.

Dowiesz się z niej, jak wykorzystywać Sekret w każdym aspekcie swojego życia - gdy chodzi o pieniądze, zdrowie, związki uczuciowe, szczęście, czy jakikolwiek przejaw komunikacji ze światem. Zaczniesz pojmować ukrytą, niewykorzystaną siłę, którą masz w sobie, a jej ujawnienie wypełni radością każdy dzień twojego istnienia.

Sekret zawiera mądrość współczesnych nauczycieli - mężczyzn i kobiet, którzy posługiwali się nim i posługują nadal, by osiągnąć zdrowie, bogactwo i szczęście. Stosując wiedzę Sekretu, ujawniają niezwykłe historie zwycięstwa nad chorobą, zdobycia ogromnego bogactwa, pokonania przeszkód i osiągnięcia tego, co wielu uznałoby za niemożliwe.

Masz w swych dłoniach Wielki Sekret...

Był przekazywany przez wieki, pożądany, skrywany, gubiony, kradziony i kupowany za ogromne sumy pieniędzy. Ów prastary Sekret rozumieli najwięksi ludzie w historii: Platon, Galileusz, Beethoven, Edison, Carnegie, Einstein - wraz z wynalazcami, teologami, naukowcami i wielkimi myślicielami. Teraz Sekret jest ujawniany światu.

„Poznając Sekret, dowiesz się, jak mieć wszystko, czego pragniesz i być, kim pragniesz. Dowiesz się, kim naprawdę jesteś. Poznasz prawdziwą wielkość, jaka czeka Cię w życiu" - napisano we wstępie do książki.
Rhonda Byrne, jak każdy z nas, odbyła własną podróż odkrywczą. W jej trakcie zebrała wspaniały zespół pisarzy, duchownych, nauczycieli, filmowców, projektantów i publicystów, by ujawnić światu Sekret i dzięki swej wizji przynieść radość milionom.
Są wśród nich John Assaraf, Michael Bernard Beckwith, Lee Brower, Jack Canfield, dr John F. Demartini, Marie Diamond, Mike Dooley, Bob Doyle, Hale Dwoskin, Morris Goldman, dr John Gray, dr John Hagelin, Bill Harris, dr Ben Johnson, Loral Langemeier, Lisa Nicholas, Bob Proctor, James Arthur Ray, David Schirmer, Marci Schimoff, dr Joe Vitale, dr Denis Waitley, Neale Donald Walsch i Fred Alan Wolf."



OK. Tyle możesz dowiedzieć się z opisu książki. Teraz spróbuję przetłumaczyć z marketingowego na bardziej ludzki, praktyczniejszy język:


Sekret = Prawo Przyciągania

Sekret opowiada o tym, że za sprawą swoich myśli możesz stworzyć życie jakiego pragniesz: mieć cudowny związek, zdrowie, bogactwo. Tytułowym „Sekretem" jest Prawo Przyciągania, czyli właśnie umiejętność świadomego formułowania myśli, by przyciągać do swojego życia to, co chcesz, a nie to, czego nie chcesz.


Główne przesłanie Prawa Przyciągania

Głównym przesłaniem jest „like attracts like", czyli w luźnym tłumaczeniu „podobne przyciąga podobne". Jeżeli oczekujesz od życia pozytywów, i wierzysz, że na takie życie zasługujesz, to właśnie takie Twoje życie będzie. Jeśli natomiast skupiasz się na problemach, narzekaniu, kłopotach - to ... no właśnie: dostaniesz tego jeszcze więcej.



Dla lepszego zobrazowania Prawa Przyciągania - przykład dotyczący pracy:

- jeśli idziesz do pracy z myślą „jasna cholera, znowu ten syf", to tak też się nastrajasz: bardzo łatwo będzie Cię wytrącić z równowagi i znajdziesz masę potwierdzeń, że Twoja praca jest dramatyczna. Nie zauważysz pozytywów, jakie praca Ci daje, nie znajdziesz w niej możliwości rozwoju.

- czy szef będzie chciał wypromować osobę, która narzeka i widać, że nie chce się rozwijać a jedynie się w pracy męczy? Pewnie nie.

- jeśli pójdziesz w poszukiwaniu pracy do innej firmy, i podczas spotkania skupisz się na tym, że chcesz zmienić pracę bo w obecnej jest źle, syf i dramat, a do tego jeszcze ponarzekasz na szefa - to gwarantuję Ci, że od razu Cię odstrzelą - przecież z dużą dozą prawdopodobieństwa będziesz tak samo siać ferment w nowej pracy, narzekać na szefa, pensję, obowiązki itd. Takich pracowników nikt nie chce.



A z drugiej strony:

- jeśli zaczniesz oczekiwać, że w Twojej pracy masz masę ciekawych możliwości rozwoju - to albo te możliwości zaczniesz dostrzegać nawet tam gdzie ich poprzednio nie widziałeś. Bądź znajdziesz te możliwości w innej firmie.

Z pozytywnym nastawieniem będziesz znacznie bardziej atrakcyjny dla obecnego i przyszłego pracodawcy. Podejmiesz też działania, które będą służyły Twojemu rozwojowi i jest duża szansa na to że przełożeni to dostrzegą. Otworzą się przed Tobą nowe możliwości i praca będzie Ci sprawiać przyjemność.



Jeszcze jeden przykład: czemu tak trudno ludziom schudnąć czy rzucić palenie? Dlatego, że cały czas muszą się skupiać na tym, czego nie chcą: na tym by zgubić zbędne kilogramy, czy też zaprzestać robienia czegoś. Nie myślą o tym, czego chcą, a myślą o tym, czego nie chcą. A według Prawa Przyciągania dostajemy to, o czym myślimy.



Tak mniej więcej działa w praktyce Prawo Przyciągania.



A teraz praktyczny poradnik


Jak stosować Prawo Przyciągania?

The Secret proponuje 3 kroki:
1. Poproś

Musisz wiedzieć, co konkretnie pragniesz i poproś o to w myślach. Wiedza na temat tego czego dokładnie chcesz jest najistotniejszym krokiem nie tylko przy Prawie Przyciągania. Każde działanie zaczyna się od tego byś wiedział czego chcesz: niezależnie czy starasz się lepiej zarządzać swoim czasem, czy też zastanawiasz się nad swoim życiem i wyznaczasz sobie cele.

Zwizualizuj rezultat

W Prawie Przyciągania dochodzi dodatkowy aspekt: wizualizacja efektów. Jest to znana choćby wśród sportowców metoda przygotowania i treningu. Wizualizacja to stworzenie w myślach obrazu tego co będziesz czuł, co widział i słyszał, gdy już osiągniesz to czego pragniesz. Im więcej detali w obrazie umieścisz, im więcej zmysłów zaangażujesz w wizję tym lepiej - tak już działa nasz umysł.

By odmagicznić tą wizualizację przypomnij sobie czy nie bawiłeś się kiedyś w próbę wyobrażenia sobie krojonej cytryny, z jej charakterystycznym zapachem, delikatnymi wybrzuszeniami skórki, które czuć pod palcami... większości ludzi przy odpowiednim zaangażowaniu w tą zabawę język zaczyna produkować zwiększone ilości śliny, tak jakby rzeczywiście mieli zaraz posmakować tą wyimaginowaną cytrynę. A przecież to jedynie wizualizacja :) Ważne, że działa, i możesz to wykorzystać.



Jeszcze ważne pytanie: kogo masz prosić? Jeżeli jesteś wierzącym, prawdopodobnie kierujesz swoje prośby do Boga. Jeżeli nie - hmmm... tu Ci nie podpowiem, sam znasz najlepiej swoją odpowiedź.


2. Uwierz

Na tym etapie musisz dostosować swoje myśli, entuzjazm, działania i język do tego jakbyś już dostał to czego pragniesz. Wszystkie praktycznie afirmacje opierają się na języku dokonanym: mówisz tak jakbyś to już miał, był tym, kim chcesz być i zachowywał się tak jakbyś miał w sobie już te umiejętności, które teraz chcesz nabyć.

Zauważ, że jak już usuniesz tą otoczkę ‘magiczną' - to takie podejście ma sens: jeżeli, powiedzmy, chcesz schudnąć (a właściwie prawidłowo powinno to brzmieć: chcesz być wysportowany, zdrowy i szczupły) - to zaczynasz działać tak, jakbyś doszedł już do docelowego stanu: przestaniesz więc jeść rzeczy, które szczupłej i zdrowej osobie szkodzą, zaczniesz więcej się ruszać - bo przecież taki JUŻ jesteś itd. Trochę więcej o tym spojrzeniu znajdziesz w artykule na temat szybszego osiągania celów.

Często musisz na tym etapie pokonać spory opór własnych myśli. Musisz uwierzyć, że

1. zasługujesz na to, co chcesz, i że
2. jest to realne: masz prawdziwą szansę to osiągnąć
3. i w zgodzie z Twoją naturą.

Jeśli nie osiągasz tego, czego pragniesz, prawdopodobnie w głowie masz jakieś sprzeczne myśli, które torpedują w Tobie chęć osiągnięcia celu.

Przykładowo, czasami zdarza się, że osoby, które chcą być bogate, od zawsze były karmione przekonaniami, że tylko oszuści i cwaniaczki mogą się dorobić. Bądź obawiają się że stracą obecnych znajomych i im pieniądze odbiją, lub też, że wtedy staną się celem kradzieży, roszczeń rodziny, fałszywych przyjaźni itd. Takie konkurujące, sprzeczne przekonania wzajemnie się znoszą.


3. Otrzymaj

Bądź otwarty na otrzymanie tego o co poprosiłeś. Zwracaj uwagę na to jakie sygnały dostajesz, jakie ‘zbiegi okoliczności' funduje Ci otoczenie.

Absolutnie nie oznacza to, że masz czekać biernie na to co Ci przyniesie los. Bardzo prawdziwy jest tu stary kawał:

„Panie Boże, spraw, bym wygrał milion złotych - modlił się co sobotę pewien Żyd. W końcu Pan Bóg nie wytrzymał i zagrzmiał: Mosiek, daj mi szansę, kup los!"

Musisz wierzyć i oczekiwać, że dostaniesz to, o co prosisz i działać, tak by otrzymać to, czego pragniesz.




Przeciwnicy i krytyka Prawa Przyciągania

A jakże, jak każda rzecz, która robi wiele szumu Sekret również ma sporo przeciwników. Poniżej najistotniejsze według mnie zarzuty:

Ogólny zarzut - jeśli naprawdę przyciągamy to o czym myślimy, to dlaczego były wojny światowe, niektórzy ludzie rodzą się kalecy itd. Czy to oznacza, że miliony osób myślało i pragnęło takich dramatów jak wojny? Zostawiam to bez komentarza, bo trzeba by było wejść w tak ciężkie tematy jak to „czy Bóg jest sprawiedliwy" itd. A nie chcę wypływać na tak szerokie wody. Jeżeli masz swoje przemyślenia to możesz je natomiast podrzucić na forum.

Zdrowie - same myśli nie mogą Cię uzdrowić z poważnej choroby np. raka. Potrzebna jest kuracja, leki i opieka lekarza. Z drugiej strony jest coś takiego jak efekt placebo, ale też nie sądzę by można nim było zastąpić leczenie poważnych chorób. Moja opinia jest taka, że Prawo Przyciągania pomaga nam rozpoczęcie właściwego procesu leczenia i wspiera go, a nie zastępuje.

Fizyka uniwersum - w książce i filmie pokazane jest to, że myśli są fizyczną falą elektromagnetyczną, która rezonansuje z właściwymi rzeczami w uniwersum - i dlatego przyciągamy do siebie to o czym myślimy. To dla mnie akurat bujda i fizyki bym nie mieszał. Moim zdaniem myślenie o czymś powoduje, że zakładamy swojego rodzaju filtr w głowie i dlatego widzimy dookoła nas więcej tego na czym skupiamy myśli - przez to przyciągamy do nas te rzeczy.



Po pełną listę zarzutów i szczegóły odsyłam do angielskiej wikipedii.


Podsumowanie

Poznanie Prawa Przyciągania i zmiana sposobu myślenia na pozytywny jest według mnie kluczem do ulepszenia swojego życia. Zachęcam Cię do obejrzenia Sekretu, bo jest to fantastycznie zrobiony film, który w bardzo prosty a zarazem intrygujący sposób przedstawia całą filozofię - jak ważne są nasze myśli, jak istotne są słowa, jakich dobieramy (to zresztą również domena NLP), oraz postawa jaką w życiu prezentujemy.

Mam nadzieję, że z lektury książki bądź też filmu wyciągniesz dla siebie praktyczne wskazówki i polepszysz jakość swojego życia :)



Trzymam kciuki!


PS. Możliwe że zaciekawi Cię też dyskusja na temat The Secret w tym wątku na forum. Zachęcam Cię do podzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami.
Dołącz do społeczności pasjonatów rozwoju osobistego - www.dlasiebie.pl zapraszam, Tomasz Zienkiewicz

Fragment książki "Obudź w sobie olbrzyma" A. Robbinsa

Magdalena Kowaczewić
Jak zdobyć to, czego chcesz...
Przedmiot skupienia uwagi nie stanowi rzeczywistości, ponieważ jest on jednym z wielu możliwych sposobów postrzegania dziejących się zjawisk...
   Czy gdybyś chciał, mógłbyś zasmucić się bardzo w jednej chwili? Na pewno tak, wystarczy, byś SKUPIŁ SIĘ na jakimś okropnym wydarzeniu z przeszłości. Kto z nas nie ma przerażających wspomnień? Jeśli więc wyobrazisz sobie taką sytuację, zaczniesz o niej intensywnie myśleć, dość szybko zaczniesz ją odczuwać. Czy kiedykolwiek widziałeś naprawdę przerażający film? Czy chciałbyś do niego wracać setki razy? Oczywiście nie. Dlaczego? Ponieważ nie dałoby ci to dobrego samopoczucia. Dlaczego więc miałbyś wracać do przerażających sytuacji w swoich myślach? Dlaczego miałbyś wciąż oglądać siebie w swojej najgorszej i najbardziej nie lubianej roli, którą odegrałeś z najgorszym i najbardziej nie lubianym partnerem? Dlaczego miałbyś wciąż wyobrażać sobie niepowodzenia zawodowe i wciąż od nowa przypominać sobie swoje niewłaściwe decyzje?
Te kiepskie filmy nie ograniczają się oczywiście tylko do przeszłości. Możesz skupiać się na czymś, czego brakuje ci w danej chwili, i w ten sposób wywoływać kiepski nastrój .Możesz też intensywnie myśleć o czymś, co jeszcze się nie stało, i w ten sposób martwić się na zapas! Nawet jeśli w tej chwili śmiejesz się z takiego zachowania, pozostaje prawdą, że większość z nas tak właśnie robi.
Gdybyś chciał, mógłbyś właśnie w tej chwili odczuwać prawdziwą ekstazę. Przyszłoby ci to równie łatwo. Czy potrafisz przypomnieć sobie chwile, w których znajdowałeś się w tym właśnie stanie? Czy potrafisz skupić się na odczuciach, których wtedy doznawałeś? Czy możesz wyobrazić je sobie z takimi szczegółami, że odczujesz je ponownie? Z pewnością tak. Możesz też skupić się na obecnych wydarzeniach, wywołujących w tobie właśnie takie odczucia, albo na wspaniałych perspektywach. Również i w tym wypadku możesz skoncentrować się na czymś, co jeszcze się nie wydarzyło i CIESZYĆ SIĘ NA ZAPAS. Taką właśnie siłę daje nam wyznaczanie sobie celu.
Tak naprawdę bardzo niewiele rzeczy ma charakter absolutny. Zwykle sposób odczuwania wydarzeń i znaczenie poszczególnych doświadczeń zależą wyłącznie od tego, na czym się koncentrujesz.
Przedmiot skupienia uwagi nie stanowi rzeczywistości, ponieważ jest on jednym z wielu możliwych sposobów postrzegania dziejących się zjawisk. Łatwo wyobrazić sobie siłę tego zjawiska, porównując je do zasady działania aparatu fotograficznego. Obiektyw obejmuje tylko obraz, na który go nastawisz, i tylko pod jednym określonym kątem. Właśnie dlatego fotografia może z łatwością zniekształcić rzeczywistość, pokazując jedynie drobny fragment wielkiego obrazu.
Wyobraź sobie, że wybierając się na przyjęcie, bierzesz ze sobą aparat fotograficzny - ustawiasz się w jednym kącie pomieszczenia i kierujesz obiektyw na dwoje kłócących się ludzi. Jak wyglądałoby całe przyjęcie na twoich zdjęciach? Z pewnością byłby to obraz wyjątkowo nie udanego przyjęcia, na którym nikt dobrze się nie bawił. A gdybyś skierował obiektyw aparatu w inne miejsce tego samego pomieszczenia, gdzie ludzie ciągle się śmiali, opowiadali dowcipy i bawili wspaniale? Uwieczniłbyś jak najbardziej udane przyjęcie, podczas którego kwitły zabawa i dobry humor. Musimy pamiętać, że sposób przedstawiania sobie w pamięci sytuacji i wydarzeń jest zależny od tego, jak się czujemy.
Właśnie dlatego jest zwykle tyle szumu wokół „nie autoryzowanych" biografii: są one percepcją życia bohatera z punktu widzenia jednej tylko osoby. Często jest to punkt widzenia ludzi, których zazdrość powoduje zniekształcenia obrazu. Biografia taka prezentuje wszystkie wydarzenia pod kątem „aparatu" autora, a przecież wiemy, że fotografia może zniekształcić rzeczywistość. Zbliżenie powoduje, że przedmioty wydają się większe niż w rzeczywistości. Mistrzowskie ustawienie aparatu pomniejsza lub wręcz eliminuje ważne elementy rzeczywistości. Ralph Waldo Emerson słusznie zauważył, że każdy z nas widzi w innych to, co nosi w swoim sercu.

Motywacja aż do łez

Co ma Karol Dickens do legendarnego seminarium motywacyjnego? Spokojna kawiarnia w centrum Warszawy i grecki teatr mogą okazać się pretekstem do ... No i miejsce łez wśród energii i entuzjazmu.
Spokojna kawiarnia w centrum Warszawy, piątkowe popołudnie. Co prawda było to prawie dwa miesiące temu, ale wspomnienie wróciło. Przy kawce razem z koleżanką z pracy rozprawiałyśmy głównie o tajnikach ludzkiego umysłu i psychologii. Tak jakoś akurat nas napadł taki nastrój, tym bardziej, że już się szykowałam do wyjazdu na seminarium motywacyjne Tonego Robbinsa. „Weź wygodne buty, coś na gardło i dużo chusteczek”. Hmm…chusteczek? Dlaczego chusteczek, przecież to ma być seminarium motywacyjne, super energia, pozytywne nastawienie! Chusteczki!?
Zrozumiałam dopiero na miejscu. Właśnie mijał jeden z kluczowych dni seminarium. I tak naprawdę było mnóstwo pozytywu, ale to materiał na inny artykuł (niebawem się ukaże, już zapraszam!) Co ciekawe, jedno z najważniejszych ćwiczeń, tzw. „Proces Dickens’a” (przez niektórych groźnie nazywany Piekłem Dickensa). Kojarzysz autora „Opowieści Wigilijnej”? A pamiętasz treść? Stary właściciel kantoru, zawsze niemiły dla ludzi, zawsze nieczuły na ludzkie cierpienie przechodzi niesamowitą metamorfozę. A dlaczego? Bo w Wigilię Bożego Narodzenia przychodzą do niego trzy duchy: Przeszłych, Teraźniejszych i Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Widzi sam siebie, swoje życie w przeszłości, widzi też biedę swojego pracownika, którego surowo potraktował. Ale przede wszystkim widzi pogrzeb. Pogrzeb, na którym jest tylko jedna osoba. Traumatyczne przeżycie. Kto umarł? Dlaczego ludzie go aż tak nienawidzili, że nawet nie przyszli na pogrzeb? Kim jest ten cieszący się aż tak złą sławą mieszkaniec tego miasta?

Scrooge widział swój własny pogrzeb… Zobaczył jak będzie wyglądać jego życie jeśli nie zmieni swojego postępowania, jeśli nadal będzie taki jaki jest teraz. I zrozumiał. Zrozumiał, że musi się zmienić. Że musi zmienić coś na lepsze.

I teraz pytanie jest takie: czy to, co przeżył Scrooge, co stało się bezpośrednią przyczyną i dźwignią do zmiany na lepsze było po prostu pozytywnym myśleniem? Było nakręcające pozytywnie? Pełne entuzjazmu? Nie! To bardzo głębokie przeżycie, niesamowicie oczyszczające. Powodujące natychmiastową zmianę myślenia i postępowania. To emocje: rozczarowanie i żal, strach i wstyd, łzy i uczucie poniżenia. Na szczęście tylko w głowie bohatera. Co prawda faktycznie, nie cieszył się popularnością w mieście, ale jeszcze miał czas na zmianę, na to żeby być lepszym człowiekiem. Jeszcze może nadrobić stracony czas.

Nasuwa mi się jeszcze jedno skojarzenie. Katharsis w antycznym teatrze greckim. Widzowie przychodzili do teatru po to, żeby PRZEŻYĆ sztukę. Nie po to, żeby ją obejrzeć, zobaczyć, poznać. Teatr to emocje. To oczyszczające przeżycia cierpienia bohaterów, których los był zdeterminowany przez przeznaczenie, sprawiały że widzowie wychodzili z teatru niejako odmienieni. Ciężkie przeżycia zawsze determinują do zmiany. Zmiany w życiu.
Ile razy okazuje się, że ludzie, którzy podążają za swoimi marzeniami, spełniają je, cieszą się życiem jak niewielu naokoło byli kiedyś chorzy, usłyszeli, że ich życie może być zagrożone? I co wtedy? Strach, cierpienie i świadomość, że to ja własnymi rękami doprowadziłem do tego, że moje życie mnie nie cieszy. I to w dodatku zostało mi tak niewiele czasu. Tak niewiele!
Dlaczego to wszystko piszę? Ano dostałam maila, w którym pewien pan przekazał mi swoje refleksje dotyczące mojego artykułu: „Bezwład. Jeszcze świadomy. ???” Serdecznie pozdrawiam autora listu i mam nadzieję, że ten artykuł choć trochę wyjaśnił dlaczego w dziale „Motywacja” czasem musi się znaleźć choć jedna łza. To właśnie ona może stać się motorkiem do zmian i sukcesu. Czasem to łza jest motywem-w-akcji ;)

Żyj z pasją, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. A jak będzie Twoje życie wyglądać za 5 lat? A za 10? Zapisz to sobie gdzieś na kartce, zdziwisz się jak szybko te cele staną się rzeczywistością.

Wspaniałych zmian Ci życzę! I do zobaczenia na szczycie!
Zapraszam do lektury innych moich artykułów na stronie: www.karolinadrela.wordpress.com

A 72 letnia instruktorka fitness Cię zmotywuje?

Artykuł dla wszystkich, którzy kiedyś z jakichś powodów stwierdzili: "Nie, jestem za stary/a, już nie te czasy...". Także dla wszystkich młodych, którzy myślą, że są najsilniejsi właśnie teraz :). To nasza głowa podejmuje decyzję o tym co robimy, jaki styl życia prowadzimy, co osiągamy. 
A Ty co zamierzasz robić w wieku 72 lat? Tak Ernestine Sheperd, bohaterka tego filmiku (po angielsku ale sens mam nadzieję pozostał) biega 130 km tygodniowo. I tak – ta 72 letnia pani prawie codziennie podnosi ciężarki.  Zobacz tutaj filmik, na którym pokazanesą jej codzienne zajęcia.I kolejna refleksja- Katsusuke Yanagisawa – najstarszy człowiek Everestu. Tu z kolei 71 lat. W tym wieku to powinni (powinni?) siedzieć w fotelu i oglądać seriale. Jednak nie. Postanowili Żyć do ostatniego dnia swojego życia. Zdobywać więcej i wymagać od siebie więcej niż świat od nich wymaga. Postanowili mocniej żyć, żyć INACZEJ niż wszyscy naokoło ich. Nie szli z prądem, ale spełniali się, realizowali swoje marzenia. A przede wszystkim pracowali nad sobą – żadna z tych osób nie stała się przypadkowym gościem „Kawy czy herbaty” – to ludzie, którzy już od dawna, zanim się pojawili na pierwszych stronach gazet, pracowali nad sobą, ćwiczyli. Pewnie nieraz dużym kosztem. A przede wszystkim wiesz co? CHCIAŁO IM SIĘ. Nie użalali się nad sobą, własną niedolą i niedołężnością, mało tego, nie dopuszczali do siebie nawet myśli o niej bo nie mieli na to czasu. Byli zbyt zajęci DZIAŁANIEM.

Właśnie skończyłam czytać książkę Martyny Wojciechowskiej „Przesunąć Horyzont”. Swoją drogą też o wspinaczce na Everest i Koronę Ziemi. Martyna, pewnie to wiesz, miała wypadek, złamała kręgosłup. Wielu ludzi mówi – „a, pewnie na jednym z rajdów albo spadła podczas wspinaczki”. Nie. Złamała kręgosłup podczas wypadku samochodowego kiedy jako pasażer jechała na zdjęcia do swojego programu na Islandii. I leżąc w szpitalu, nie mając siły ani ochoty na nic zapowzięła decyzję że wejdzie na Everest, zdobędzie Koronę Ziemi. Mimo, że lekarze mówili jej że musi zrezygnować z dotychczasowego trybu życia. Że musi pomyśleć o innych sportach, że nie powinna biegać. Konsekwentnie dążyła do celu, który pojawił się przed jej oczami. Było ciężlo? Było. Bolało czasem? A jakże! A jednak! Weszła na Everest. Książka o sukcesie, o przezwyciężaniu siebie. O wspinaczce, która stała się nie tyle techniką dojścia na szczyt ile sposobem myślenia. Sposobem myślenia, że jeśli jest ci ciężko i już nie możesz dalej iść, musisz tylko przesunąć sobie horyzont. I będzie prościej.

A w życiu, na codzień? Żeby nie było tak pięknie i zagranicznie opowiem Wam o swoim jednym treningu. I jestem z tej historii i z obojga bohaterów bardzo dumna. W czerwcu postanowiłam, że będę biegać minimum co 2-3 dni. Zazwyczaj biegałam wieczorem, w nocy, jako że jestem „sową” ale ktoś mi powiedział, że rano biega się znacznie lepiej i wydajniej. Hm… czemu nie? – pomyślałam. Następnego dnia poszłam biegać o 6 rano (ledwo na oczka widziałam... ) Mniej więcej po 40 minutach wyprzedziła mnie dwójka panów (średnia wieku 70). I wiecie co? Wyprzedzili mnie! I wogóle biegli szybciej, dalej i byli w świetnej, godnej pozazdroszczenia formie. Mnie! Panowie koło siedemdzieciątki. Powodzienia Panowie, oby tak dalej.

Miałam nauczkę żeby biegać. Żeby biegać jak najwięcej. Tak, aby w ich wieku biegać jeszcze szybciej i być zdrową jak ryba.

Tego Wam wszystkim też szczerze życzę! Bo jak się ma zdrówko, ma się i siłę i możliwości do tego żeby spełniać swoje nawet najbardziej wymyślne marzenia.

Zdrowego weekendu! I zadbaj o siebie jeszcze bardziej!

 „Nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawajcie!” Winston Churchil
Zapraszam do lektury moich artykułów tutaj: www.karolinadrela.wordpress.com

środa, 12 stycznia 2011

Jedno zdanie, które zmieniło życie.

Irek JulkowskiKiedy pragnienie zmian staje się tak duże, jak pragnienie alkoholu u alkoholika, wtedy żadne przeszkody nie są ważne!
Kiedy kilka miesięcy temu moje oczy otworzyły się na otaczający świat byłem leniwym, nic nie robiącym nastolatkiem. Typowy dzień mojej "pracy" polegał na siedzeniu przed komputerem i graniem w gry bez celu. Kiedy zacząłem dostrzegać czynniki wpływające na szczęście, których brakowało w moim życiu, zacząłem zastanawiać się co zrobić, by je osiągnąć.

Pierwszym aspektem życia codziennego, który od zawsze mi doskwierał były finanse. Nie pochodzę z żadnej bogatej rodziny, jednak nigdy nie brakowało mi np. jedzenia. Drugą rzeczą jakiej potrzebowałem, a nie mogłem zdobyć był większy kontakt z rówieśnikami, trudny nie dlatego, że mam problem z komunikacją między ludzką, ale dlatego, że mieszkałem kilkanaście kilometrów od szkoły i rówieśników.

Po czterech latach mieszkania na (jak to nazywam) odludziu, zacząłem mieć dosyć. Życie było zamkniętym kołem: sen->jedzenie->szkoła->pomoc w domu->sen->jedzenie->szkoła->pomoc w domu->sen itd.

zacząłem zauważać, że nie tylko ja tak mam, wręcz uświadomiłem sobie, że prawie wszystkie osoby jakie znam mają podobny wzór na życie, tylko z biegiem czasu "szkoła" zmienia się na "praca". Co więcej z tej pętli nic nie wynika, gdyby zsumować wszystkie składniki sen+szkoła(praca)+pomoc w domu+jedzenie = ?? właśnie, jaki jest wynik tego dodawania? Z tego co doświadczyłem wynikiem jest: brak pieniędzy, brak czasu, brak zdrowia, stres i podobne niezwykle "miłe" braki.

Skoro doszedłem już do takiego wniosku zacząłem się zastanawiać jak to zrobić, aby to zmienić, a właściwie co zmienić aby było inaczej?

Od tego momentu siedzenie przed komputerem zmieniło się w poszukiwanie informacji oraz kontaktów. Zacząłem czytać wiele książek, niektóre z nich mogę polecić "Bogaty biedny ojciec (i cała trylogia R. Kiyosaki'ego); Potęga Podświadomości Joseph'a Murphy'ego, czy też Efekt Motyla Kamila Cebulskiego.

Czy znalazłem w tych książkach przepis na sukces? - NIE! I z całą pewnością mogę powiedzieć, że taki przepis nie istnieje! Nikt nie potrafi zrobić identycznie tego, co już ktoś zrobił i skopiować jego sukcesu. Twój sukces, to Twoja własna droga, Twój własny pomysł, Twoje własne działanie i wysiłek. Nikt nie da Ci recepty, nie pokieruje Tobą wprost do sukcesu - musisz osiągnąć go sam.

Aby to zrobić, należy zastanowić się po co żyjemy? Czy nasze życie ma być poświęcone czyjemuś szczęściu? - nie sądzę. Czy jesteśmy niewolnikami XXI wieku? - tylko jeśli na to pozwolimy. Czasami przechodzę ulicą obok złomowiska, na którym jeden z pracowników segreguje złom. Podejrzewam, że zarabia marne grosze, zadaję sobie wtedy pytanie, co nie pozwala mu być bogatym? - Nie wiem :(

Pamiętam końcową fazę w moim życiu, kiedy to zacząłem z larwy przeobrażać się w motyla, a wszystko to dzięki jednemu zdaniu: Skoro ktoś może spać pod mostem, ja też mogę tym bardziej skoro ktoś może zdobyć tyle pieniędzy by mieszkać w dowolnym miejscu na świecie, to i ja potrafię to zrobić". Takie oto zdanie powiedziałem do siebie jeszcze przed osiągnięciem 18 roku życia. Musiało minąć około pół roku aby zdanie to zaczęło owocować i włączać we mnie niektóre zachowania.

Skoro nastawiłem się na to, że potrafię przeżyć pod mostem jako bezdomny, to jednoznacznie stwierdziłem, że mogę stracić dosłownie wszystko. Dzięki temu zdaniu, nie muszę zastanawiać się nad każdą decyzją tak bardzo - w końcu mogę stracić wszystko. Dałem sam sobie przyzwolenie na zdjęcie z siebie wszelkich blokad w psychice, które nie pozwalają człowiekowi odstawać od tłumu. Dało mi to wolność na tyle, abym mógł w życiu osiągnąć dokładnie to czego pragnę wykożystując wszystkie moje możliwości.

Gdy zrozumiałem słowa zawarte w mojej myśli, odbicie się od dna zajęło mi dokładnie 2 tygodnie... Poznałem Kamila Cebulskiego i Mirka Sikorę, czyli założycieli fundacji Kamil Cebulski Business Education, zostałem ich przedstawicielem w woj. Kujawsko-Pomorskim kilkanaście dni później pojechałem do Kamila z krótką wizytą, i tak już zostałem w Jędrzejowie. Spełniło się jedno z moich marzeń, a kolejne są w trakcie spełniania.

A Ty jakie masz marzenia, i co robisz aby je spełnić?


Pozdrawiam serdecznie Irek Julkowski www.kcbe.pl www.myslecjakmilionerzy.pl

Ty też możesz, czyli pozwól sobie osiągnąć sukces...

 Michał Jankowiak
Przez kilka lat prowadziłem szkolenia z zakresu rozwoju i zmiany osobistej... i nawet wtedy nie przypuszczałem, że zmiana całego życia zależy często od jednego przekonania...

Występując na jednej z konferencji „Myśleć jak Milionerzy” organizowanej przez Kamila Cebulskiego, podczas swojego wykładu poruszyłem kwestię przekonań i tego, jak oddziałują one na nasze życie. Mówiłem głównie o samospełniającym się proroctwie i o podświadomości, jako motorze zmian, który potrzebuje od nas tylko celu – kierunku. Wspomniałem także o tożsamości (to, za kogo się mamy) jako ważnym czynniku determinującym naszą przyszłość.

Po wykładzie podeszło do mnie kilka osób i podziękowało za to, że powiedziałem im, że mogą zarabiać duże pieniądze i osiągnąć wolność finansową. Myślałem, że to żart... Przecież to oczywiste – każdy z nas może dobrze zarabiać. Każdy z nas może być wolny finansowo.

A jednak okazuje się, że nie każdy o tym wie. Nie każdy pozwala sobie na spełnianie marzeń i wysokich celów. Dlaczego? Czasem właśnie dlatego, że nikt nie powiedział, że można...

Podstawówka. Jaś po raz kolejny nie zrobił pracy domowej, bo nie rozumiał dlaczego ma wkuwać rozmnażanie nago- i okrytonasiennych i w jaki sposób będzie mu to potrzebne w życiu. Od nauczyciela usłyszał: „A ty znowu nieprzygotowany. Nic z ciebie nie będzie.”. Połączenie siły autorytetu nauczyciela i głosu pełnego pogardy dało hipnotyzerską mieszankę. Po którymś razie zaczął wierzyć...

Po powrocie do domu Jaś włączał telewizor. W „Wiadomościach” akurat mówili gdzie i ilu ludzi zginęło, kto został ranny, kogo porwali i kogo okradli. Bo takie informacje podobno dobrze się sprzedają. Kolejne puzzle do układanki Jasia.

Gdy rodzice przychodzili wieczorem do domu, zazwyczaj przekrzykiwali się czyja praca jest gorsza i komu mniej płacą (nie ma to jak konkurować w byciu pokrzywdzonym...?). Jasiowi mówili, że „tak to już jest w tej Polsce” i, że „bogaci kradną”. Jaś wierzył, bo to przecież rodzice.

I tak tworzą się niestety „układanki” wielu ludzi. Układanki złożone z przekonań, które często zamiast pomagać, szkodzą, zamiast otwierać, zamykają. Tacy ludzie dziwią się, gdy powiedzieć im: „Można być bogatym i pełnym ideałów człowiekiem jednocześnie”.

Możesz. Zasługujesz. Jesteś godzien. Teraz i wtedy, kiedy zechcesz.

Przez pierwsze 3 lata swojej kariery trenerskiej prowadziłem szkolenia tylko dla znajomych – by zarobić na własne kursy i szkolenia. I pewnie robiłbym to jeszcze długo, gdyby nie rozmowa z pewnym znajomym, który uświadomił mnie, że ja również mam podobne przekonanie. Chciałem zarabiać tylko tyle, żeby mieć na swoje szkolenia. Bo jak niby student pedagogiki miałby zarabiać więcej niż 5 tysięcy złotych miesięcznie?

Wierzyłem w to. Dałem się nabić w butelkę i do pewnego momentu uwierzyłem, że jako pedagog muszę zarabiać mało, a to, że jestem „humanistą” oznacza, że nie znam się na biznesie. I obojętnie jak mocno Cię to zbulwersuje – wierz mi – wiele osób nadal tak uważa.

Któregoś razu przyszedłem na uczelnię i któryś ze znajomych z roku spytał się ile zarabiam. Gdy podałem swoją „dniówkę” odparł, że na pół etatu zarabia tyle przez miesiąc. I, co najgorsze, zamiast spytać się jak to robię i zrobić podobnie, zaczął na boku mówić, że na pewno zarabiam na „cudzej krzywdzie” albo wykorzystuję czyjąś naiwność. Bo w jego mapie rzeczywistości bogaty równał się złodziej.

Osiągniesz w życiu tylko i aż tyle, na ile sobie pozwolisz. Jeśli założysz, że osiągniesz sukces i będziesz konsekwentnie iść w jego kierunku, uda Ci się. Jeśli założysz, że świat jest zły, polska gospodarka kuleje, a bogaty to złodziej – też Ci się uda. Ponieważ nasze tożsamości i przekonania przeradzają się w plany, a w efekcie w naszą rzeczywistość.

Cokolwiek mówili Ci ludzie, cokolwiek do tej pory myślałeś:
1.Możesz osiągnąć sukces na polu osobistym i finansowym.
2.Zasługujesz na wolność finansową i możesz ją zdobyć.
3.Jeśli odpowiednio wykorzystasz warunki, okaże się, że Polska jest w tym momencie najlepszym miejscem na Świecie do robienia biznesu.

Pamiętaj – milionerzy nie istnieją tylko na filmach. To zwykli ludzie, jak ja i Ty. Też muszą jeść, pić, chodzić tam, gdzie król chodzi piechotą. Różni ich tylko to, że mają inne przekonania – oni wiedzą, że mogą. I dzięki temu działają.

Zamiast czekać na etat rozkręcają własny biznes. Zamiast szukać „bezpieczeństwa” ryzykują zakładając własne firmy. I nawet, jeśli za pierwszym razem nie wyjdzie, wstają i biegną dalej. Biegnąc w kierunku swoich marzeń i ideałów.

Jasne – może się zdarzyć, że ktoś, kto jest bogaty, jest złodziejem. Chociaż moje doświadczenie nauczyło mnie czego innego. Wszyscy ludzie których poznałem i którzy zarabiali powyżej 5000 zł miesięcznie okazywali się być miłymi ludźmi, genialnymi w swej otwartości i dzieleniu się sposobami na sukces. Żaden z nich nie chował swoich sekretów – wszyscy chcieli się dzielić.

To ludzie nie potrafili słuchać. Byli głusi na ich słowa. Bo widzieli w nich „burżujów”, którzy przecież są źli, bo dobrze zarabiają...

Wybierz mądrze swoją strategię. Wybierz mądrze tóre przekonania zasymilować i wprowadzić w życie. W którą tożsamość uwierzyć – biedną czy bogatą? Jeśli biedną – zapomnij, że czytałeś ten tekst i wierz dalej nieświadomym hipnotyzerom – tej części społeczeństwa, która woli żyć niespełnionymi marzeniami i płakać do poduszki.

Jeśli wybierzesz bogatą tożsamość – stajesz się odpowiedzialny. Za swoje życie, za swoje otoczenie, za swoje marzenia. I dość tłumaczeń, że ktoś ma szczęście, farta, czy inny wymysł. Szczęście to stan umysłu. Odwiedza tych, którzy w nie wierzą i je pielęgnują. Otwórz się na nie, a stanie się Twoim przyjacielem. I nie znaczy to, że od razu zarobisz miliony. Ale zaczniesz iść w ich kierunku.

Pierwszy krok to uwierzyć. Drugi – wyznaczyć sobie cel. Trzeci – konsekwentnie do niego dążyć.

To Twoja odpowiedzialność. Nikt za Ciebie nie zarobi milionów. Nikt za Ciebie nie schyli się po pieniądze nawet, jeśli będą leżały na ulicy.

Możesz. Zasługujesz. Masz prawo. Jesteś godzien.

Zacznij być bogaty już teraz. Najpierw w swoim umyśle, potem w rzeczywistości. Ty już wiesz, że Twoje życie zależy od Ciebie. I jeśli nawet jakaś część Ciebie w to nie wierzy, to jest to tylko kwestia czasu. Aż dasz sobie pełną wolność.

Zagraj odważnie w grę zwaną życiem – stawką jesteś Ty sam. I Twoje marzenia.

Hipnoza – czym jest i na czym polega?

Michał JankowiakHipnoza do niedawna traktowana była (wielu ludzi nadal tak ją traktuje) jako tajemnicze, mistyczne, czy wręcz szarlatańskie narzędzie kontroli innych ludzi – sprawiania, że nagle zaczną szczekać, miauczeć, czy mówić o swoich osobistych problemach i doświadczeniach z przeszłości. Jak jest naprawdę?
Hipnoza do niedawna traktowana była (wielu ludzi nadal tak ją traktuje) jako tajemnicze, mistyczne, czy wręcz szarlatańskie narzędzie kontroli innych ludzi – sprawiania, że nagle zaczną szczekać, miauczeć, czy mówić o swoich osobistych problemach i doświadczeniach z przeszłości.

Nie wiem czy jest to zasługa legend, książek i filmów o „złych hipnotyzerach” ze świecącymi oczami i psychopatycznym spojrzeniem wielokrotnego mordercy, czy po prostu strachu ludzi – przed tym, że ktoś mógłby nad nimi zapanować, poznać ich sekrety itp. Ważne, że współczesna hipnoza jest czymś innym, niż sądzi wielu ludzi.

Przede wszystkim, hipnoza to każda interakcja międzyludzka, w której jedna strona nadaje komunikat, a druga go przyjmuje (mówimy wtedy o sugestii hipnotycznej). I nie trzeba do tego godziny relaksacji, nudnej indukcji z liczeniem od 100000000 do jednego i innych udziwnień. Wystarczy to, że Twoja sugestia zostanie przyjęta przez drugą osobę.

Warunkiem przyjęcia sugestii przez drugą osobę jest wprowadzenie jej, pogłębienie, lub po prostu utrzymanie jej w transie hipnotycznym (w skrócie – stanie zawężonej uwagi i otwartości na pozytywne sugestie). W transie, który może być wywołany głęboką relaksacją (mówimy wtedy o hipnozie klasycznej), kierowaniem uwagą klienta (hipnoza wizualizacyjna), autorytetem (podczas przemówień, wystąpień publicznych, kontaktu z duchownymi, nauczycielami, szefem), czy zwykłym zamyśleniem podczas czytania dobrej książki, czy oglądania filmu.

Trans hipnotyczny to stan psychofizyczny, charakteryzujący się:

- ukierunkowaniem uwagi i koncentracji do wewnątrz ciała, co łączy się z lepszym dostępem do wyobraźni, pamięci oraz „banku stanów emocjonalnych”;

- lepszym dostępem do procesów nieświadomych;

- odcięciem lub ograniczeniem zewnętrznej percepcji;

- zwiększeniem procesów harmonizacji i samoregulacji organizmu;

- zwiększoną podatnością na sugestie (polecenia) hipnotyzera.

Na podstawie własnych doświadczeń rozróżniam trans psychiczny (silna koncentracja z odcięciem od bodźców zewnętrznych) i fizjologiczny (związany z relaksacją, najczęściej dużo głębszy od psychicznego, kojarzony z klasycznym pojęciem hipnozy – somnambulizmem).

Sugestia hipnotyczna to werbalne lub niewerbalne polecenie, wywierające wpływ na drugą osobę, z pominięciem, lub wykorzystaniem (z użyciem środków perswazyjnych) świadomego, racjonalnego myślenia. Sugestie hipnoterapeutyczne kierowane są do podświadomego umysłu i mają na celu wywarcie pozytywnej zmiany i/lub utrzymanie jej i rzutowanie nowych zachowań i reakcji w przyszłość klienta.

Indukcja hipnotyczna to proces wprowadzenia danej osoby w trans. Sposobów jest wiele – od prostych wizualizacji, poprzez fiksację wzroku, do dezorientacji, czy przeciążania świadomości.

Podatność na hipnozę i sugestię to stopień reaktywności na sugestie oraz łatwości osiągania transu hipnotycznego. Klasycy podają, iż podatnych na hipnozę jest w populacji ludzi średnio 15-30% osób. Poglądowi temu sprzeciwił się Milton H. Ericsson, twierdząc, iż każdy człowiek jest podatny na hipnozę, jeśli jest ona do niego dopasowana i odpowiednio poprowadzona. Opierając się na własnym doświadczeniu, mogę zgodzić się z nim w 100%.

Głębokość transu – stopień oderwania od rzeczywistości, odcięcia od bodźców zewnętrznych, koncentracji i relaksacji osoby hipnotyzowanej. Wielu badaczy próbowało ująć głębokość transu na skali, okazało się to jednak niepraktyczne. Głębokość transu ocenia się zwracając uwagę na komunikaty niewerbalne hipnotyzowanego (oddech, kolor skóry, ruchy gałek ocznych, ruchy mimowolne) oraz na występowanie i intensyfikację tzw. fenomenów hipnotycznych.

Fenomeny hipnotyczne to zjawiska szczególnie charakterystyczne dla transu hipnotycznego. Na podstawie ich ilości i jakości, można ocenić głębokość transu hipnotycznego osoby hipnotyzowanej:

- amnezja – zapominanie przebiegu sesji hipnotycznej,

- hipermnezja – polepszenie pamięci i dostępu do dawno minionych sytuacji, wydarzeń,

- anestezja – znieczulenie partii lub całego ciała,

- regresja i progresja – podróż na linii czasu – w przeszłość (wspomnienia) lub przyszłość (wyobrażenia, rzutowanie w przyszłość),

- katalepsja – zesztywnienie fragmentu lub całego ciała,

- halucynacje – gdy osoba widzi nieistniejące przedmioty, osoby (halucynacja pozytywna) lub odwrotnie – nie widzi przedmiotów lub osób istniejących (halucynacja negatywna - swoją drogą - ile razy szukałeś czegoś, co było dokładnie przed Twoimi oczami i tego nie widziałeś? Hipnoza jest wszędzie... :),

- ruchy ideodynamiczne – czyli ruchy automatyczne, nieświadome (np. lewitacja ręki),

- zmiana percepcji czasu – gdy sesja hipnotyczna trwa np. 1 godzinę, a pacjent ma wrażenie, że 15 minut (również, gdy dobrze się bawisz i czas "szybko leci")

Podsumowując – nowoczesna hipnoza to dobre, emocjonalne i skuteczne prowadzenie szkoleń, wystąpień publicznych i przemówień. To reklama, która działa i przynosi zyski. To każda komunikacja, w której pomagasz innym czuć się tak, jak chcą się czuć. To każde słowo, które kogoś zmienia. To także ten właśnie tekst, który czytasz.

Czy więc istnieje hipnoza w której jedna osoba przejmuje kontrolę nad drugą poza jej wolą? Oczywiście. Ale nawet w takich sytuacjach osoba hipnotyzowana, przynajmniej podświadomie, musi zgodzić się i przyjąć sugestie hipnotyzera. A, moim zdaniem, zamiast bać się takich osób, których z resztą jest niezwykle mało (treningi i szkolenia w tym zakresie są dość rzadkie i często drogie), powinniśmy się skupić na obronie przed hipnozą ze strony akwizytorów, mediów, producentów proszków do prania, czy kosmetyków.

Z nimi często mamy do czynienia każdego dnia.

Uwaga – opisane przez autora metody są oparte i reprezentują działalność wyłącznie edukacyjną – nie zastępują psychoterapii, nie są też działaniem terapeutycznym ani psychologicznym.

Autor artykułu jest praktykiem i trenerem hipnozy rozwoju i zmiany osobistej - jako narzędzia edukacyjnego - uczenia wolności emocjonalnej i samokontroli umysłu i ciała.

Michał Jankowiak

wtorek, 11 stycznia 2011

Osiągnij swój cel

Anita RączkaInternet to ogromna machina, dająca coraz większe możliwości. Jednak nie wszyscy potrafią z tego skorzystać. Zapewne chciałbyś należeć do osób, które zdobywają konkretne pieniądze, działając z ebiznesie. Tylko w jaki sposób można pomóc sobie to osiągnąć?
Nie ma osoby, która nie pragnęłaby uzyskać spore dochody, przy jak najmniejszym nakładzie pracy, a do tego nie wychodząc z własnego mieszkania. Nie oszukujmy się, pieniądze z nieba nie spadają. Jednak są sposoby, na to by zarabiać naprawdę nie małe pieniądze będąc szefem sam dla siebie, a miejscem twojej pracy byłby twój dom. Zapytasz jak?

Programy partnerskie rosną w internecie jak grzyby po deszczu, ale nie każdy program jest programem, który może przynieść prawdziwe zyski i nie każdy program jest dobry dla Ciebie, oraz twojej strony. Zastanów się nad tym, jaką treść zawiera twoja strona, jaka tematyka byłaby odpowiednia do prezentacji na twojej stronie. Jeśli wybierasz program, pomyśl o tym czego szukają twoi użytkownicy na twoim serwisie. Kim oni są? Ile mogą mieć lat? Jak często cię odwiedzają?

Szanuj swoich użytkowników i spraw by chętnie do Ciebie wracali. Na pewno chętniej to uczynią, jeśli reklamy nie będą przeszkadzały im, w przeglądaniu twych stron. Ludzie niechętnie klikają w wyskakujące reklamy, atakujące ich ze wszystkich stron. Zapytasz, w takim razie jak mam zachęcić ich do skorzystania z reklamowanej oferty? Wkomponuj ją w treść. Mogą to być linki w artykułach, banery dopasowane do treści w danej kategorii. Możesz również przedstawić produkty wybranych firm i pokazywać co mogą zyskać twoi użytkownicy, jeśli skorzystają z danych ofert.

Wiesz już, jakie programy wybierać i w jaki sposób zachęcać do skorzystania z ich oferty, ale czy ma tu znaczenie jakiekolwiek ich ilość? Tak. Może być ci trudno, zacząć zarabiać cokolwiek, jeśli ograniczysz się tylko do jednego programu, warto mieć kilka źródeł dochodu. Kilka, ale nie kilkanaście. Jeśli szukasz i nie możesz znaleźć niczego co by Cię szczególnie za interesowało, zrób to inaczej. Pomyśl, jaka tematyka interesuje Cię szczególnie, usługi jakiej firmy. Jeśli już będziesz wiedział, wyślij do wybranych firm mail z twoją ofertą współpracy. Jeżeli zdecydujesz się to zrobić, zastanów się w jaki sposób chcesz przedstawić im swoją propozycję.

Firmy, na których powinno ci zależeć, czyli te które mają dobrą pozycje w świecie biznesu nie nawiążą z tobą współpracy tylko dlatego, że ty tego chcesz. One chcą wiedzieć, jakie korzyści będą sami mieć i czy ty w należyty sposób potrafisz za prezentować ich usługi. Nie pisz, że chciałbyś, że podejrzewasz, ty masz być pewny tego co robisz i pewny własnego sukcesu. Bo przecież jesteś człowiekiem, któremu warto zaufać i z którym warto współpracować.

Gdy uda Ci się to wszystko osiągnąć, musisz postarać się, by twoja strona była widoczna i często odwiedzana, musisz zadbać o swoją pozycję w internecie. A to zależy między innymi od treści jaką na niej posiadasz, od wyglądu i przejrzystości strony, oraz jakości linków, w innych miejscach sieci do twojego serwisu. Od czego zależy ta jakość? Oczywiście od pozycji danej strony. Jeżeli nawiązałeś współpracę z innymi firmami, polecając ich produkty, za proponuj im by umieścili na własnych stronach linki do twojej. Zaznacz, że dzięki temu twoja pozycja jeszcze bardziej się wzmocni, a co za tym idzie, będziesz mógł polecać usługi i produkty, jeszcze większej liczbie osób.

Na koniec, napiszę coś co jest banalnie proste i oczywiste, by twój sukces stał się czymś realnym. Tym czymś jest wiara w własne możliwości, wyznaczanie sobie celów i dążenie do nich.




poniedziałek, 10 stycznia 2011

8 skutecznych afirmacji

Czym naprawdę są afirmacje? Jak je stosować i dlaczego warto? Jaka powinna być dobra afirmacja? Ile czasu pracować z poszczegolnymi afirmacjami? Przekonaj się o mocy autosugestii.
Afirmacja wykorzystuje mechanizm autosugestii i medytacji w celu wzmacniania poczucia akceptacji u osoby ją stosującej. Tyle mówi definicja, co jeszcze jest ważne? Afirmacje muszą być w czasie wyrażone w czasie teraźniejszym i formie pozytywnej (kim chcesz być, co chcesz robić, jakich ludzi mieć wokół siebie, a nie czego chcesz uniknąć.) Wymyśl własną lub skorzystaj z gotowych poniżej:

Przyciągam do siebie obfitość miłości i pieniędzy
Zasługuję na wszystko, co w życiu najlepsze
Jestem bezpieczna i spokojna, gdy wypowiadam swoje myśli
Kocham siebie
We wszystkim co robię, wszechświat mi sprzyja
Pozwalam światu obficie wynagradzać mnie za korzystanie z moich talentów
Pieniądze płyną do mnie obfitymi strumieniami
Każdego dnia cieszę się doskonałym zdrowiem

Afirmacje powtarzaj sobie na głos, tak często jak tylko jest to możliwe. Możesz je również nagrać na dyktafonie lub w telefonie komórkowym (niektóre modele mają taką opcję) i odsłuchiwać podczas codziennych zajęć. Jeśli słuchając afirmacji nie czujesz, że wypowiadasz ją przekonującym tonem głosu, skasuj ją i nagraj jeszcze raz. Powtórz tę czynność do uzyskania oczekiwanego rezultatu.
Aby trzykrotnie zwiększyć moc afirmacji, powtarzaj je w 3 osobach. Załóżmy że masz na imię Anna:

Ja, Anna przyciągam do siebie obfitość miłości i pieniędzy
Ty, Anno przyciągasz do siebie obfitość miłości i pieniędzy
Anna przyciąga do siebie obfitość miłości i pieniędzy

Afirmacje można również stosować do programowania celu np. związanego z jakąś osobą. Ponieważ na tę chwilę wydaje Ci się to najlepszym rozwiązaniem, a nie wiesz czy Wszechświat przygotował dla Ciebie coś lepszego, do afirmacji dodaj regułę: Niech to lub coś lepszego stanie się moim udziałem.

Paweł Wojciechowski
Wypowiadając lub słuchając afirmacji wyobrażaj sobie efekt końcowy i zaangażuj w to tyle zmysłów, ile zdołasz. Jakby to było właśnie teraz siedzieć za kierownicą nowego auta? Jakie zapachy dobiegałyby teraz do Ciebie z kuchni nowego, wspaniałego domu? Co mówiliby Twoi znajomi gdyby właśnie teraz widzieli Cię w doskonałym zdrowiu? W jaki sposób patrzyliby na Ciebie? Jak życzliwie uśmiechali?

Ważna uwaga: Afirmacje są w pewnym sensie zapytaniem wysyłanym do katalogu Wszechświata i niekiedy jest tak, że aby coś się zmieniło, musi się najpierw coś pogorszyć. Wiedząc to zachowaj spokój, gdy np. afirmujesz nową pracę ze znacznie większymi zarobkami, idziesz do starej pracy i dowiadujesz się że szef Cię wylał. Podobnie jest przecież w codziennych sprawach, jeśli kupujesz do domu nową kanapę, najpierw musisz zrobić dla niej miejsce, czyli usunąć starą. A to zaledwie jeden z wielu sposobów pozytywnego myślenia...
chomikuj - tak zarobiłem 7512,27 zł przez Internet

Nie ma czegoś takiego jak porażka, są tylko rezultaty

Różnica pomiędzy człowiekiem sukcesu a człowiekiem skazującym się dobrowolnie na porażkę tkwi w rodzaju zadawanych pytań. Człowiek sukcesu pyta: Co jeszcze mogę zrobić teraz/dzisiaj co przybliży mnie do mojego celu, by żyło mi się lepiej/wygodniej/bardziej obficie jutro?
Człowiek skazujący siebie na porażkę pyta: Jak jeszcze mógłbym sobie dogodzić teraz/dziś, by poczuć sie lepiej teraz, w tej chwili?
Wszystko zależy od tego prostego punktu widzenia. Albo jesteś nastawiony na doraźną przyjemność teraz, albo chce ci się wstać i zrobić to, co jest do zrobienia, nieważne przy tym, czy akurat masz na to ochotę czy nie. Tylko dlatego, że jesteś w stanie dostrzec przyszłe (choć niekoniecznie gwarantowane) korzyści ze zrobienia tej rzeczy.
To nie jest żadna magia, to czysta matematyka. Działa tu prosta zależność - przyczyna - skutek.
Jak mówi Brian Tracy: Everythnig counts. Wszystko się liczy.
Nawet drobna rzecz - decyzja o podjęciu danego działania lub nie wykonaniu go, może mieć wpływ na całe twoje życie.
Jim Rohn w swojej książce "The Five Major Pieces to the Life Puzzle" pyta: Dlaczego ludzie nie podejmują działania? I odpowiada: Dlatego, że zrobienie czegoś wydaje się tak samo łatwe jak niezrobienie tego.
Wydaje się zatem, iż cała tajemnica skutecznego działania tkwi w umiejętności zadawania właściwych pytań:
- Czy ta czynność, której teraz poświęcam swój czas będzie miała wpływ na moje życie jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok?
- Czy to, co oglądam, czego słucham dotyczy mojego życia, czy jest zwykłą sieczką, którą pozwalam się faszerować?
- Czy skupiam się na tworzeniu swojego życia czy raczej na trwonieniu go?
- Jakie konkretne konsekwencje w przyszłości będzie miała moja decyzja o podjęciu lub niepodjęciu tego konkretnego działania?
Są rzeczy, które musisz zrobić, ale są takie - i jest ich większość - których nie musisz, a możesz chcieć zrobić. I to właśnie od tego typu decyzji: "Nie muszę, ale chcę", zależy twój sukces i powodzenie w życiu.
To w momentach podejmowania decyzji kształtuje się twoje przeznaczenie. Anthony Robbins
Przeciętny człowiek wie np. że musi iść do pracy, a więc musi wstać rano - czy mu się chce czy nie chce, iść do tej pracy i pracować lub ściemniać, że pracuje (w końcu i tak płacą). Ale co później?
Później wraca do domu i już tylko od niego samego zależy, na co poświęci swój cenny czas. Czy:
a) złapie za pilota, by obejrzeć 2-3 seriale pod rząd lub serię wiadomości o wszystkich nieszczęściach i tragediach na świecie, po których nie pozostaje już nic innego jak położyć się spać z bólem głowy;
b) włączy komputer, by przejść kolejny level w grze, która kompletnie nijak ma się do jego życia;
c) czy też np. pouczy się angielskiego
d) zacznie czytać książkę z dziedziny rozwoju osobistego lub motywacji
e) zdecyduje się pobawić z dzieckiem lub porozmawiać z partnerem...
Każda rzecz zaczyna się od podjęcia decyzji. Każde działanie ma swój początek w decyzji o działaniu. Ludzie narzekają na różne rzeczy, gdyż nie podjęli jeszcze decyzji by je zmienić.
Smutne jest to, ze ludzie są biedni, bo jeszcze nie zdecydowali, by być bogatymi. Maja nadwagę i są niewysportowani, bo nie zdecydowali jeszcze, by być szczupłymi i sprawnymi fizycznie. Działając nieefektywnie marnują czas, bo nie zdecydowali jeszcze, by być bardzo produktywnymi we wszystkim co robią. Brian Tracy
Jeśli narzekasz np. na to, że jesteś otyły, to tylko dlatego, że nie podjąłeś decyzji o zrzuceniu tych zbędnych kilogramów. Jeśli narzekasz na brak czasu, to znaczy, że nie podjąłeś jeszcze decyzji o tym, by nauczyć się jak wykorzystywać go efektywniej. Jeśli narzekasz na to, że inni cie nie potrzebują, to nie podjąłeś jeszcze decyzji o tym, by się zaangażować i dać coś z siebie. Podobnie jeśli narzekasz na to, że inni cię nie doceniają lub wręcz ignorują, to nie podjąłeś jeszcze decyzji o tym, by być ważnym sam dla siebie... itd.
Wszystko zaczyna się w twojej głowie. Szaleństwem byłoby więc postępować tak jak do tej pory i spodziewać się odmiennych rezultatów.
Z reguly jest bowiem tak, że to właśnie wybór natychmiastowej przyjemności czy też decyzja o niepodjęciu działania skutkuje bardziej dotkliwym uczuciem frustracji w przyszłości aniżeli decyzja o podjęciu działania, na które akurat nie masz ochoty, ale wiesz, że jest korzystne z punktu widzenia twoich celów.
Są oczywiście rzeczy, na które nie masz wpływu. Np. to, gdzie się urodziłeś, z jakiego środowiska pochodzisz, jakich masz rodziców, ile mierzysz etc. Wszystko to ma oczywiście jakiś wpływ na to twoje życie. Ale tak naprawdę to decyzje, które podjąłeś kiedyś ukształtowały cię i sprawiły, że jesteś teraz tam, gdzie jesteś. To decyzje, które podejmujesz teraz mają wpływ na to, jak będzie wyglądało dalej twoje życie, jak będzie ci się powodzić, jakim człowiekiem będziesz. Masz na to wszystko wpływ.
Wybory. Decyzje. Priorytety. To wszystko ma wpływ na kształtowanie jakości twojej przyszłości.
Jim Rohn opisuje formułę porażki. Porażka nie jest czymś, co spada na człowieka niespodziewanie jak kataklizm. Porażka jest nieuchronnym rezultatem nagromadzenia się miernego (negatywnego) myślenia i marnych decyzji. Innymi słowy porażka jest niczym innym jak sumą tych drobnych kilku błędów powtarzanych każdego dnia.
Dlaczego jednak ktoś miałby popełniać ten sam rodzaj błędu w ocenie sytuacji, a następnie być na tyle głupim, by powtarzać go każdego dnia?
Ponieważ nie wydaje się, by miało to znaczenie.
Tak naprawdę nasze codzienne działania nie wydają się aż tak istotne. Również dlatego, iż jakieś drobne niedopatrzenie, niekorzystna decyzja lub strata jednej tylko godziny generalnie nie skutkuje natychmiastowo i nie jest czymś, co łatwo zmierzyć.
Ci, którzy jedzą zbyt wiele, narażeni są na zdrowotne problemy w przyszłości. Jednakże zadowolenie z tego momentu doraźnej konsumpcji przyćmiewa przyszłe konsekwencje tego typu aktywności. Ludziom po prostu nie wydaje się, żeby to miało aż takie znaczenie.
Zauważ, że ci, którzy palą, podejmują tę niekorzystną dla siebie decyzję godzina za godziną, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku... Ponieważ nie odczuwają natychmiastowych konsekwencji, nie wydaje im się, by miało to jakiekolwiek realne znaczenie.
Jednak ból i żal w błędnej ocenie sytuacji jest jedynie odwlekany w przyszłość. Tego typu konsekwencje rzadko są natychmiastowe.
Najgroźniejszym atrybutem porażki jest właśnie jej subtelność. W krótkim okresie czasu te małe błędy zdają się nie robić różnicy. Nie czujemy się przecież wcale jakbyśmy ponosili porażkę. Do czasu kiedy nic strasznego nie dzieje się w naszym życiu, do czasu aż nie dostrzegamy natychmiastowych konsekwencji, po prostu dryfujemy sobie z jednego dnia w drugi powielając te same błędy, pozwalając tym samym negatywnym myśli i słowom wnikać w nasza podświadomość, podejmując niekorzystne decyzje oraz powtarzając te same niekorzystne działania. .
Wydaje się zatem, że jeśli nie widać mierzalnych konsekwencji, ta bezpieczna powtarzalność nie ma znaczenia.
Czy myślisz, że ludzie, którzy osiągają sukcesy, są bardziej odporni na pokusę wyboru natychmiastowej  przyjemności? Nie. Oni po prostu zdecydowali kiedyś, że chcą widzieć dalej niż tylko te kilka godzin lub dni przed siebie. Nabyli dobitnego przekonania, że to, co zrobią dziś zaowocuje w przyszłości. Często nawet nie tej najbliższej i na rezultaty będą musieli poczekać. Ale taka jest właśnie różnica...